Odnowiono strzelnicę z czasów Piłsudskiego

ps, gk /PAP

publikacja 17.08.2017 12:19

Zabytkowa strzelnica garnizonowa na Woli Justowskiej posłuży do celów sportowo-rekreacyjnych i wystawienniczo-konferencyjnych.

Odnowiono strzelnicę z czasów Piłsudskiego Tutaj swoje umiejętności ćwiczyli niegdyś strzelcy Piłsudskiego Grzegorz Kozakiewicz

Trwający przetarg na operatora budynku, ogłoszony przez prezydenta Krakowa, rozstrzygnięty będzie prawdopodobnie pod koniec września. Zwycięzca konkursu będzie użytkował nieruchomość przez 40 lat.

Trzyletnia rewitalizacja XIX-wiecznego obiektu sprawiła, że odzyskał on wygląd z czasów Józefa Piłsudskiego. Koszt rewitalizacji zabytku to ok. 12 mln zł, z czego większość pokryło miasto.

Konstrukcja strzelnicy jest drewniana, jednokondygnacyjna z centralną rotundą nakrytą wielospadowym, spłaszczonym dachem i dwoma skrzydłami po bokach. Od północy pawilon ma półkolisty ryzalit. Z kolei jego południowa część, z której strzelali żołnierze, miała otwartą konstrukcję - teraz została zamknięta przeszkleniem.

Pod budynkiem powstała piwnica, której pierwotnie nie było. Ma ona być zapleczem do obsługi nowych funkcji obiektu. Łączna powierzchnia użytkowa budynku wynosi ponad 1 tys. mkw.

- Jesteśmy zadowoleni z prac rewitalizacyjnych. Dały one bardzo dobry efekt wizualny i estetyczny, spodziewam się, że i jakościowy, ale to pokaże czas - mówi Halina Rojkowska-Tasak z Biura Miejskiego Konserwatora Zabytków.

Drewniana strzelnica przy ul. Królowej Jadwigi przez lata niszczała. Jej demontaż był konieczny ze względu na konserwację drewnianych elementów i odtworzenie części, których dalsze wykorzystanie nie było już możliwe.

Strzelnica na Woli Justowskiej została wzniesiona pod koniec lat 80. XIX wieku. Była elementem zaplecza garnizonu Twierdzy Kraków, służyła żołnierzom austriackim, a potem m.in. członkom Związku Strzeleckiego - paramilitarnej organizacji powołanej w 1910 r. W przededniu wybuchu I wojny światowej doskonalili tu swoje umiejętności legioniści J. Piłsudskiego.

W okresie międzywojennym i po II wojnie światowej strzelnica należała do krakowskiego garnizonu. Służyła wojsku aż do lat 90. XX w. Zdążyła zagrać samą siebie w filmie Wajdy "Z biegiem lat, z biegiem dni", po czym stopniowo, niekonserwowana, remontowana "na łapu-capu" zaczęła popadać w ruinę. Wojsko oddało ją ostatecznie "do cywila" w roku 1992 i wtedy zaczął się burzliwy okres w jej dziejach. Kolejni właściciele nie dawali rady z kosztami remontów i konserwacji (szczęśliwie udało się ją wpisać do rejestru zabytków w 1993 roku), nie mieli pomysłów na jej wykorzystanie, w końcu stała się własnością miasta.

Była w fatalnym stanie. Dachu właściwie nie było, wszystko trzymało się na wielu warstwach papy, deskowania ścian gniły, wewnątrz belek mieszkały liczne drewnojady, wygryzając korytarze. W 2014 roku zaczęto rewitalizację. Góralscy cieśle z Małego Cichego rozebrali całość do ostatniej deski, wszystkie elementy numerując i opisując, i strzelnica pojechała w kawałkach do konserwacji.

Części elementów nie udało się uratować, ale resztę oczyszczono, odgrzybiono, odrobaczono, zaimpregnowano, zakonserwowano i - po przebudowie fundamentów - zaczęto składać z powrotem. Ponad połowę elementów konstrukcyjnych i ponad 80 proc. dekoracji uratowano i zmontowano powtórnie. Zostało też nieco deskowania ścian, które przywrócono. Resztę trzeba było uzupełnić. Nowe deski lśnią bielą, stare pozostawiono w kolorze ściemniałego ze starości drewna. Dodano piwnice, przeszkloną ścianę na fasadzie i potężną aparaturę klimatyzacyjną. Remont właśnie dobiegł końca. Pieniądze nań dała gmina, Społeczny Komitet Ochrony Zabytków Krakowa też dołożył swoje.