To była najstraszniejsza śmierć

Miłosz Kluba

|

Gość Krakowski 39/2017

publikacja 28.09.2017 00:00

Całun Turyński to być może najlepiej przebadany przedmiot świata. Doczekał się nawet własnej, interdyscyplinarnej gałęzi nauki – syndonologii. Kraków ma szanse stać się jej polskim centrum.

21 października  na Białych Morzach odbędzie się Dzień Całunu. 21 października na Białych Morzach odbędzie się Dzień Całunu.
Miłosz Kluba

W sanktuarium św. Jana Pawła II od 5 lat można oglądać przygotowaną przez Zgromadzenie Księży Legionistów Chrystusa we współpracy z Fundacją „Othonia” wystawę „Kim jest Człowiek z Całunu?”. Teraz pod Wawelem ma powstać Polskie Centrum Syndonologiczne, czyli instytucja zajmująca się popularyzacją wiedzy o Całunie Turyńskim.

Od wystawy do centrum

Wszystko zaczęło się, kiedy o. Mariusz Kiełbasa, jeden z trzech polskich legionistów Chrystusa, studiował w Rzymie. Jego wykładowcą był o. Héctor Guerra, zaangażowany w propagowanie wiedzy o całunie właśnie przez tworzenie na całym świecie poświęconych mu wystaw. To on zaproponował, by taka ekspozycja powstała w Polsce. Wybór padł na będące wtedy jeszcze w budowie sanktuarium św. Jana Pawła II na Białych Morzach. Na wystawie znalazło się 25 informacyjnych plansz, kopia przechowywanego na co dzień w skarbcu katedry św. Jana Chrzciciela w Turynie całunu w skali 1:1, rzeźba włoskiego artysty Luigiego E. Mattei oraz trójwymiarowa wizualizacja Człowieka, którego wizerunek widnieje na płótnie. To właśnie ten ostatni element jest znakiem rozpoznawczym ekspozycji przygotowywanych przez legionistów Chrystusa. Takich wystaw jest na świecie 11 – pierwsze powstały w Jerozolimie i Rzymie, krakowska była 7. z kolei. – W sanktuarium jesteśmy od początku. Teraz, po 5 latach, postanowiliśmy pójść o krok dalej – mówi o. Kiełbasa. Tym krokiem jest powstanie Polskiego Centrum Syndonologicznego. Będzie ono filią założonego w 1950 roku w Turynie Międzynarodowego Centrum Syndonologii. Zadaniem instytucji będzie popularyzacja wiedzy o całunie i jednoczenie polskiego środowiska syndonologicznego. – Spotykam się na co dzień z ludźmi zainteresowanymi tym tematem i wiem, że wielu z nich chciałoby się spotykać, rozmawiać, wymieniać doświadczeniami i wiedzą, słuchać ciekawych gości – zapewnia Krzysztof Sadło, który jest przewodnikiem na wystawie „Kim jest Człowiek z Całunu?”.

Nauka i Ewangelia

O tym, że w Polsce jest grono osób zainteresowanych Całunem Turyńskim, świadczy m.in. frekwencja na krakowskiej wystawie. Choć są dni, że odwiedza ją zaledwie kilku ludzi, to w szczycie sezonu jest nawet 1000–2000 osób na tydzień. Byłoby zapewne jeszcze lepiej, ale – jak mówi K. Sadło – nie wszyscy odwiedzający sanktuarium św. Jana Pawła II, nawet w ramach zorganizowanych pielgrzymek, wiedzą o istnieniu wystawy. Mimo to krakowska ekspozycja cieszy się najwyższą frekwencją spośród wszystkich syndonologicznych wystaw na świecie, przygotowanych przez legionistów Chrystusa. – Praktycznie każdy, zwłaszcza wśród osób mających 30 i więcej lat, słyszał o Całunie Turyńskim – zaznacza K. Sadło. – Niewiele osób wie jednak, czym dokładnie jest całun, nie mają nawet świadomości, co dokładnie na nim widać. Mylą go czasem z Chustą z Manoppello czy Sudarionem z Oviedo – dodaje. Jak mówi, podczas oprowadzania grup (wystawę można też zwiedzać indywidualnie, korzystając z opisów na planszach) zaczyna właśnie od dokładnego przedstawienia tego, na co patrzą zwiedzający. Chodzi o to, by odróżnić nadpalenia czy plamy od tego, co najważniejsze – odbicia Człowieka, który był całunem owinięty. Po tej części, a przed opowiadaniem o naukowych dowodach na autentyczność całunu (obecnie nawet ponad 90 proc. zgromadzonej wiedzy za nią przemawia) przewodnik zadaje pytanie: „Czy nawet jeśli kiedyś będziemy mieli całkowitą pewność, że jest to płótno, w które owinięto ciało Jezusa, składając je do grobu, ludzie zaczną się od tego nawracać?”. – Ja myślę, że nie – zaznacza K. Sadło. Przypomina, że ludzi, którzy uwierzyli w Chrystusa, kiedy chodził po ziemi, można podzielić na dwie grupy – tych, którzy nawrócili się, bo widzieli cuda, i tych, którzy nawrócili się, bo słyszeli Jego naukę. – Jest jednak osoba, która nie pasuje do żadnej z tych grup. To dobry łotr, który nawrócił się, bo widział, jak Jezus umierał. Myślę sobie, że każdy z nas ma w sobie coś z dobrego łotra. Czasem musimy zobaczyć coś takiego, by doświadczyć Bożej miłości – przekonuje K. Sadło. Podkreśla, że to właśnie te duchowe zagadnienia są dla zwiedzających najważniejsze. – Zauważyłem, że osoby odwiedzające wystawę w większości nie mają problemu z autentycznością całunu, ale z odniesieniem tego, co on pokazuje do własnego życia – mówi przewodnik. Dodaje, że rozmowa o Całunie Turyńskim jest także okazją do wyjaśnienia, dlaczego Jezus musiał umrzeć, dlaczego nie mógł inaczej zbawić ludzi. – Bóg jest sprawiedliwy i prawdomówny. Nie mogło być inaczej, skoro w Biblii jest napisane, że karą za grzech i jego konsekwencją jest śmierć – wyjaśnia K. Sadło. – Całun jest więc jednocześnie świadectwem Bożej sprawiedliwości, ale też i Jego miłosierdzia – bo Bóg posłał swojego Syna, który naszą karę wziął na siebie – dodaje.

Geniusz Boga

W czym zatem tkwi tajemnica Całunu Turyńskiego? Po co kolejne instytucje, badania, wystawy, pokazy? Ojciec Mariusz nie ma wątpliwości, że całun to przejaw geniuszu Boga, który na różne sposoby stara się dotrzeć do człowieka. Przez wieki był traktowany jak relikwia i nikt nie podawał w wątpliwość jego autentyczności. Od końca XIX wieku łamią sobie nad nim głowy naukowcy. – Pan Bóg już dawno zostawił nam taki przedmiot, który – co prawda – nie gwarantuje nawrócenia, ale na pewno niejednemu w nim pomógł – mówi o. Kiełbasa. – W dzisiejszych czasach, kiedy nauka odgrywa tak ważną rolę, całun jest doskonałym narzędziem ewangelizacji – dodaje. Jako przykład wpływu Całunu Turyńskiego i wiedzy, jakiej nam dostarcza, na świadomość K. Sadło podaje ogłoszone pod koniec czerwca wyniki nowych badań, przeprowadzonych przez naukowców z Instytutu Krystalograficznego w Bari, Istituto Officina dei Materiali w Trieście oraz Departamentu Inżynierii Przemysłowej na Uniwersytecie w Padwie. Zastosowane techniki pozwoliły nie tylko wykluczyć, że ślady krwi na płótnie są fałszywe. Stwierdzono również obecność na całunie kreatyniny i ferrytyny – to białka, których obecność jest dowodem na rozpad mięśni następujący w wyniku silnego urazu wielu narządów. – To niewyobrażalne cierpienie. Myślę, że temat pasji Jezusa trochę nam spowszedniał i mało kto zdaje sobie sprawę z tego, jak okrutna była to śmierć – mówi K. Sadło. – Mnie też wcześniej ukrzyżowanie wydawało się bardzo bolesne i haniebne, ale potrafiłem sobie wyobrazić gorsze rodzaje śmierci – przyznaje przewodnik. – Z tą wiedzą, którą mam teraz, zmieniłem myślenie. Ta śmierć była najstraszniejsza – dodaje.

Dzień Całunu

Inauguracja działania Polskiego Centrum Syndonologicznego będzie miała miejsce w Centrum Jana Pawła II w Krakowie 21 października (początek o godz. 10), czyli w wigilię odpustu św. Jana Pawła II. Weźmie w niej udział dr Gian Maria Zaccone, dyrektor Międzynarodowego Centrum Syndonologicznego w Turynie. W programie Dnia Całunu, bo taką nazwę będzie nosiło całe wydarzenie, znalazły się m.in. wykład dr. Zacconego, debata z udziałem lekarza sądowego, teologa i chemika oraz promocja książki „Autopsja Człowieka z Całunu”. Na godz. 17 zaplanowano Mszę św., której przewodniczył będzie kard. Stanisław Dziwisz, a na 18.00 – koncert fortepianowy znanego włoskiego pianisty Andrei Boccalettiego. By wziąć udział w wydarzeniu, wystarczy bezpłatnie zarejestrować się na stronie: dziencalunu.pl – tam można również znaleźć szczegółowy plan dnia.

Dostępne jest 4% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.