Bomba przy dworcu

Grzegorz Kozakiewicz

publikacja 28.09.2017 19:06

Furgonetka była zaparkowana przed budynkiem dworca Kraków-Płaszów. Pracownik ochrony zauważył wewnątrz dziwaczny pakunek z kablami i zamontowanym na wierzchu telefonem. Powiadomiono policję i... zaczęło się!

Bomba przy dworcu Podejrzany pakunek został przeniesiony za pomocą specjalnych szczypiec na wysięgniku Grzegorz Kozakiewicz

Zaczęły się na szczęście tylko ćwiczenia zorganizowane dziś przez Zespół Zarządzania Kryzysowego Miasta Krakowa dla sprawdzenia współdziałania wszystkich służb miejskich. A jest ich w takim przypadku zaangażowanych sporo. Policja (przy tego rodzaju zagrożeniu to właśnie policja pełni kluczową rolę i jej oficer dowodzi akcją) zwykła i drogówka, straż pożarna, Straż Miejska, Straż Ochrony Kolei i na końcu ochrona dworca. Na końcu, ale ważna - ostatecznie to ich człowiek zauważył bombę!

Teren otoczono, ludzi z dworca ewakuowano i policyjny przewodnik podprowadził psa imieniem Bruno do podejrzanego auta. Pies powąchał i grzecznie usiadł koło samochodu, sygnalizując w ten sposób, że w środku jest materiał wybuchowy. W nagrodę Bruno chwilę pobawił się piłką z przewodnikiem, po czym przyjechał SPAP, czyli Samodzielny Pododdział Antyterrorystyczny Policji. Panowie z naszywkami „Miner-pirotechnik” na rękawach otwarli dziwną przyczepę, którą ciągnął jeden z samochodów, po czym jeden z saperów z pomocą kolegi ubrał się w skafander ochronny z hełmem przypominającym hełm kosmonauty. Po krótkich oględzinach specjalnymi szczypcami na długim wysięgniku zaniósł bombę do wspomnianej przyczepy. W jej wnętrzu znajduje się wielka, otwierana kula z pancernej stali, która po zamknięciu ma za zadanie nie wypuścić na zewnątrz energii ewentualnego wybuchu, a także powstałych podczas niego gazów. Kula jest jednym z trzech takich urządzeń w Polsce. Wytrzymuje wybuch 5 kg trotylu. Gdyby taka ilość trotylu wybuchła w furgonetce w Płaszowie, z dworca i połowy zabudowy ulicy Dworcowej zostałaby tylko pojedyncze cegły.

Ale że nic takiego się nie stało, bomba odjechała na poligon, a biorący udział w ćwiczeniach funkcjonariusze i obserwatorzy zabrali się do spisywania raportów. Choć zagrożenie zamachami jest w Polsce minimalne, ćwiczenia tego rodzaju pozwalają służbom pozostawać w gotowości. Akcja w Płaszowie wykazała, że taka gotowość jest.