Zadziwiający awans

Bogdan Gancarz

Wiadomość o awansowaniu człowieka skazanego niegdyś na więzienie za nieoddanie pamiątek narodowych wypożyczonych z Jasnej Góry nie może nie budzić co najmniej konsternacji.

Zadziwiający awans

Przeczytałem niedawno w internetowym reportażu z wizyty w Domu im. Józefa Piłsudskiego na krakowskich Oleandrach informację, że osławiony Krystian Waksmundzki został jesienią ub. roku awansowany przez ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza do stopnia majora rezerwy Wojska Polskiego. Wydawało mi się, że są to jedynie przechwałki człowieka, który od wielu lat wodzi za nos władze Krakowa, nie chcąc wydać im tego domu, zajmowanego bezprawnie przez kierowany przezeń Związek Legionistów Polskich.

Informacja okazała się, niestety, prawdziwa. Potwierdził ją w MON Piotr Subik z krakowskiego "Dziennika Polskiego". K. Waksmundzki został awansowany 27 listopada 2017 r. "w uznaniu zasług za wykonywanie zadań na rzecz obronności państwa". To wiadomość szokująca. Nie tylko ze względu na gorszący spór z miastem, owocujący degradacją zabytkowego budynku stojącego w miejscu, skąd 6 sierpnia 1914 r. wyruszyła I Kompania Kadrowa Strzelców. Obecny major WP został w 1999 r. skazany wyrokiem Sądu Rejonowego w Krakowie na dwa lata więzienia w zawieszeniu za niezwrócenie do zbiorów paulinów na Jasnej Górze wypożyczonych niegdyś stamtąd pamiątek po marszałku Edwardzie Śmigłym-Rydzu - buławy i szabli. Ponieważ pamiątki nie wróciły do skarbca jasnogórskiego, sąd w 2001 r. odwiesił wyrok i skazany poszedł do więzienia. Odsiedział rok, po czym został ułaskawiony przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego.

Nie wykluczam, że wyrok na K. Waksmundzkiego uległ już przedawnieniu. Urzędnik MON przygotowujący dokumenty awansowe mógł więc nie znaleźć jego nazwiska w rejestrze skazanych. Kilka kliknięć w klawiaturę pozwoliłoby mu jednak znaleźć w wyszukiwarce informacje o sprawie pamiątek narodowych niezwróconych na Jasną Górę. Potem wystarczyło zapytać ojców paulinów, czy buława i szabla po Śmigłym wróciły na miejsce. Wiadomo zaś, że nie ma ich tam do dziś.

Jak się okazuje, były więc przesłanki, by nie uwzględniać wniosku awansowego. Może nowy minister obrony zrobi coś z tą bulwersującą sprawą?