Bóg szedł ze mną i działał

Monika Łącka

|

Gość Krakowski 10/2018

publikacja 08.03.2018 00:00

W marcu 2015 r., nocą, w trasę liczącą 42 km, z Krakowa do Kalwarii Zebrzydowskiej, w 4-osobowej grupie wyruszyła Patrycja Żarkowska. Trochę z ciekawości, a trochę po to, żeby podjąć wyzwanie, sprawdzić swoją cierpliwość i pokorę.

– Widząc drewniane krzyże postawione przy bramie sanktuarium, pomyślałam, że Jezus daje mi taki krzyż, jaki jestem w stanie unieść  – wspomina P. Żarkowska. – Widząc drewniane krzyże postawione przy bramie sanktuarium, pomyślałam, że Jezus daje mi taki krzyż, jaki jestem w stanie unieść – wspomina P. Żarkowska.
Dominika Cicha

Poprzez EDK choć trochę poczułam to, co Jezus przeżywał, idąc na Golgotę. To On dał mi siłę, żeby pójść i nie poddać się – opowiada. – Stacja druga uświadomiła mi, że niosę wszystkie moje słabości i niepowodzenia. Przy piątej doświadczyłam, że nawet jeśli braknie mi sił, to obok jest ktoś, kto jest gotowy mi pomóc – słowem lub czynem. Ludzie, z którymi szłam, byli więc dla mnie jak Szymon z Cyreny.

Każdy niesie swój krzyż

Okazja do ćwiczenia pokory szybko się nadarzyła, bo kolega, który był przewodnikiem, pomylił drogę i po kilkunastu kilometrach trzeba było zawracać. – Jezus pokazał mi, że ważne jest, aby zaufać nawet wtedy, gdy ktoś popełni błąd, i dać mu drugą szansę, a nie denerwować się – mówi Patrycja.

Dostępne jest 19% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.