Jubileusze czas zacząć!

Grzegorz Kozakiewicz

publikacja 07.03.2018 13:43

Kraków rozpoczął świętowanie rocznic Matejkowskich. Od dziś można zobaczyć wnętrza domu-muzeum malarza w dawnej aranżacji.

Jubileusze czas zacząć! W Domu Matejki wszystko wygląda tak, jakby mistrz tylko na chwilę wyszedł na spacer, pozostawiając wszystko na wyciągnięcie ręki Grzegorz Kozakiewicz

120 lat temu stała się rzecz, jakiej wcześniej w Krakowie nie było: można było, wykupiwszy bilet, zwiedzić dom krakowskiego celebryty. Wprawdzie Jan Matejko, bo o jego domu mowa, nie żył już wówczas od pięciu lat, ale zainteresowanie publiczności było znaczne. I od tego czasu nie zmalało - ludzie zwiedzają Dom Matejki masowo. Od dziś zobaczą go w zupełnie nowej, choć tak naprawdę starej, odsłonie.

Rok 2018 jest dla Muzeum Narodowego w Krakowie rokiem wielkich jubileuszy Jana Matejki - 180. rocznicy urodzin, 125. śmierci i 120. otwarcia dla publiczności ekspozycji w matejkowskiej kamienicy.

Jubileusz rozpoczęto wczoraj wieczorem muzyką. Jan był bowiem pierwszym w rodzie Matejków malarzem. Jego ojciec był muzykiem i w domu się grywało. Na rozpoczęcie jubileuszu w sali Sukiennic pod "Hołdem pruskim" zagrano więc muzykę popularną w czasach Jana. Grała 90-osobowa orkiestra, a właściwie połączone orkiestry kameralistów Szkoły Muzycznej I stopnia w Dobczycach i młodzieży z partnerskiej Szkoły Muzycznej CJD w Versmold w Niemczech. Młodzi muzycy grali pięknie!

Wcześniej i później oczywiście odbyto obowiązkowe oficjalne przemowy, wzniesiono toasty, wymieniono kurtuazyjne dary, a nawet odbyto krótki spacer. Spacer niedaleki, bo do matejkowskiej kamienicy przy ul Floriańskiej 41, będącej obecnie oddziałem Muzeum Narodowego. Nowa ekspozycja w Domu Matejki nawiązuje kształtem do pierwszej, sprzed 120 lat. Wówczas udostępniono publiczności salon i sypialnię malarza. Obecnie odtworzono dawny układ w oparciu o stare zdjęcia oraz pochodzący z epoki „Przewodnik po zbiorach”. Współczesnego widza zaskakuje rozkład eksponatów (znaczna część z nich nie była dotąd udostępniana), które leżą na widoku na wyciągnięcie ręki. Tak kiedyś pokazywano zbiory. Oczywiście wyciągnięcie ręki skutkuje uruchomieniem alarmu i nikomu raczej nie uda się wyjść z muzeum z buławą czy koroną w plecaku.

Duże wrażenie robi maleńkie łóżko (Matejko był niskiego wzrostu) na którym 125 lat temu zmarł.

Tak wygląda pierwsze piętro. Na trzecim piętrze, w dawnej pracowni mistrza pod świetlikiem w dachu paleta (jedna z wielu w muzeum), dzbanek z pędzlami i oczywiście nieśmiertelny koń naturalnej wielkości. Maleńkie biureczko z przyborami do pisania, pieczęciami i zeszytem, w którym prowadzony był rejestr to z kolei pamiątki po Macieju Szukiewiczu, pierwszym kustoszu zbiorów i twórcy muzeum, który mieszkał w matejkowskiej kamienicy do śmierci w 1943 roku.

A wszędzie obrazy, rekwizyty znane z obrazów, mnóstwo broni, stroje, buty, czepki, naczynia, tysiące rzeczy, które Matejko zbierał przez całe życie, tworzące świat jego dzieła. Warto zwiedzić dom, w którym to dzieło stworzył.