Czas krótszy niż gdzie indziej

Monika Łącka

|

Gość Krakowski 19/2018

publikacja 10.05.2018 00:00

– O Bogu rzadko rozmawia się z chorymi. On jest obecny w tym, co robię – w pracy fizycznej, gdy trzeba kogoś przytrzymać podczas zabiegów, i w relacjach, które staram się budować – mówi Aleksander.

– Będąc wolontariuszem w hospicjum, trzeba być zarówno twardzielem, jak i odnaleźć w sobie delikatność i wrażliwość – mówią Józef (na pierwszym planie, z panią Zofią), Aleksander (w głębi, pierwszy od lewej) i Krzysztof. – Będąc wolontariuszem w hospicjum, trzeba być zarówno twardzielem, jak i odnaleźć w sobie delikatność i wrażliwość – mówią Józef (na pierwszym planie, z panią Zofią), Aleksander (w głębi, pierwszy od lewej) i Krzysztof.
Monika Łącka /FOTO GOŚĆ

Wśród męskich cech, które najbardziej przydają się w posłudze wolontaryjnej, Aleksander wymienia wrażliwość i delikatność. Przydają się, gdy z kimś trzeba po prostu być i nawet nic nie mówić. Albo wtedy, gdy karmi się pacjenta – łyżka po łyżce, uważając, by się nie zadławił i nie zmęczył jedzeniem. Krzysztof dodaje do tego jeszcze poczucie humoru i uśmiech, z którym idzie się do chorego, i który potrafi rozładować niejedną trudną sytuację. Mężczyźni św. Łazarza mówią, że wolontariat w hospicjum to łaska od Boga.

Nic ponad modlitwę

– Pobyt w hospicjum bardzo często jest też łaską dla chorych. Nie tylko dlatego, że dostają tu taką opiekę, którą trudno zapewnić w domu czy nawet w szpitalu (gdy leczenie przyczynowe jest już zakończone), ale przede wszystkim dlatego, że wiele spraw w tym miejscu się prostuje. Nierzadko dzieje się to w sposób, który po ludzku trudno wytłumaczyć... – zauważa Aleksander. Te sprawy to m.in. odbudowywanie pogmatwanych, a nawet zerwanych więzi rodzinnych, uzdrowienie duchowych zranień czy w końcu relacji z Bogiem, który do końca walczy o człowieka i pomaga mu (bywa, że w ostatniej chwili) jednak przystąpić do spowiedzi i przyjąć sakramenty. – Po pewnym czasie posługi wolontaryjnej odkryłem więc coś, co mocno mnie zaskoczyło. Mimo że hospicjum kojarzy się ze smutkiem i umieraniem, spotkałem tu ogrom miłości – ludzkiej i Bożej – przekonuje Aleksander Czyba, a Krzysztof Grabowski dodaje, że tym, co nadaje sens hospicyjnej rzeczywistości – w każdym jej wymiarze – jest wiara.

Dostępne jest 17% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.