Skwer gruzińskiego przyjaciela

Bogdan Gancarz Bogdan Gancarz

publikacja 23.05.2018 17:59

Skwer u zbiegu krakowskich ulic Tarłowskiej i Zwierzynieckiej otrzymał dziś imię Jerzego Turaszwilego, Gruzina służącego w Wojsku Polskim.

Skwer gruzińskiego przyjaciela W uroczystości wzięła udział m.in. Tamara Turaszwili, córka patrona skweru Bogdan Gancarz /Foto Gość

Urodzony w 1901 r. J. Turaszwili większą część życia związał z Krakowem. Był podchorążym armii gruzińskiej. Po aneksji Gruzji przez Rosję Sowiecką znalazł się na początku lat 20. w Polsce i wraz z setką innych Gruzinów wstąpił do służby kontraktowej w Wojsku Polskim. - Do naszej armii przyjęto wówczas wielu oficerów kontraktowych z Ukrainy, Gruzji, Azerbejdżanu i Kaukazu Północnego - przypomniał dr Jarosław Szarek, prezes IPN.

Po otrzymaniu w 1924 r. promocji oficerskiej J. Turaszwili rozpoczął służbę w 6 Pułku Artylerii Lekkiej w Krakowie. W kampanii wrześniowej 1939 r. walczył jako dowódca baterii 25 PAL. Za odwagę odznaczono go srebrnym krzyżem orderu Virtuti Militari. Uniknąwszy niewoli przedostał się do Krakowa. Walczył w szeregach Armii Krajowej pod pseudonimem „Hogbor”. Po wojnie pozostał w Krakowie. Zapalony jeździec, przyczynił się do reaktywacji Krakowskiego Klubu Jazdy Konnej. Zmarł w 1977 r. i został pochowany na cmentarzu Rakowickim.

W uroczystości wzięła udział córka płk. Turaszwilego Tamara, krakowska lekarka. Nie mogła przemówić ze wzruszenia. - Bardzo mocno przeżywałam tę uroczystość. Przypominały mi się czasy, gdy nie można było mówić oficjalnie o tym, co robił mój ojciec - powiedziała potem w kuluarach.

- Wzajemne relacje polsko-gruzińskie były nadzwyczaj przyjazne. Połączyły nas wspólne losy, połączyła nas wspólna polityka, wspólni przeciwnicy - najpierw Turcja, potem Rosja. Byliśmy nawet w krótkotrwałym sojuszu w latach 1919-1921. Agresja Związku Sowieckiego zerwała te kontakty, ale zerwała po części, bo Polska uznawała emigracyjny rząd gruziński. Wtedy przybyła do nas fala oficerów gruzińskich. Jednym z nich był Jerzy Turaszwili - powiedział prof. Jacek Majchrowski, prezydent Krakowa.

Obecny był również ambasador Gruzji w Polsce Ilia Darchaszwili. - Bardzo ważne jest dla nas przypomnienie tej postaci, bo on mocno walczył zarówno za Gruzję, jak i za Polskę - powiedział ambasador.

O stosunkach polsko-gruzińskich mówił także dr Szarek. - Łączą nas wolność, honor, rodzina. Zwyciężyliśmy w końcu, odzyskaliśmy wolność, bo byliśmy wierni naszemu chrześcijańskiemu dziedzictwu i kulturze z tego dziedzictwa czerpiącej - powiedział prezes IPN. Zadeklarował, że instytut wyda album poświęcony gruzińskim oficerom kontraktowym WP oraz ufunduje na skwerze J. Turaszwilego upamiętniający ich niewielki obelisk. Bo będzie to najlepsze miejsce do spotkań wolnych Polaków i wolnych Gruzinów.

Już teraz na ipeenowskim Przystanku Historia przy ul. Dunajewskiego 8 można oglądać wystawę autorstwa Dawida Kolbai, poświęconą gruzińskim oficerom kontraktowym w Wojsku Polskim.

J. Turaszwili nie był jedynym Gruzinem przewijającym się w dziejach Krakowa. Krakowianie odwiedzający cmentarz wojskowy przy ul. Prandoty widują nagrobek z fotografią oficera Wojska Polskiego. Wąsaty brunet patrzy z niej śmiałym spojrzeniem. Napis na nagrobku głosi zaś: "Śp. Miko Agniaszwili/ syn szlachetnego narodu Gruzinów/ ppor. 4 P. Strz. Podh./ Ur. w Batumi 14 II 1901/ przemocą rosyjską wygnany z Ojczyzny/ w tęsknocie za nią/ zmarł w Krakowie 5 IX 1928/ Boże, wróć wolność Gruzji". Gruzini brali także udział w krakowskim pogrzebie marszałka Piłsudskiego w 1935 r., odwiedzali Wawel i brali udział w sypaniu kopca Piłsudskiego na Sowińcu. Wśród delegacji gruzińskiej był wówczas m.in. ks. Grzegorz Peradze, który potem zginął męczeńską śmiercią w obozie Auschwitz, a później został zaliczony przez gruziński Kościół prawosławny w poczet świętych.