Był legendą chóralistyki

Bogdan Gancarz Bogdan Gancarz

publikacja 03.09.2018 09:15

We wtorek 4 września o godz. 13.40 na cmentarzu Rakowickim w Krakowie odbędzie się pogrzeb Zbigniewa Suflity, wieloletniego śpiewaka chórów akademickich.

Był legendą chóralistyki Jego charakterystyczną twarz z brodą i sumiastym wąsem od ponad 60 lat można było zobaczyc na ulicach Krakowa Bogdan Gancarz /Foto Gość

Uroczystości pogrzebowe rozpocznie Msza św. odprawiona w kaplicy cmentarnej. Złożenie szczątków odbędzie się w grobie na terenie d. wojskowej części cmentarza przy ul. Prandoty.

Legendarny chóralistyki podwawelskiej, bas założonego w 1878 r. męskiego Krakowskiego Chóru Akademickiego przy Uniwersytecie Jagiellońskim oraz Chóru Męskiego Krakowskiego Środowiska Akademickiego AGRICOLA przy Uniwersytecie Rolniczym, zmarł 27 sierpnia 2018 r. w Krakowie w wieku 80 lat. Jego twarz z brodą i sumiastym wąsem łatwo było rozpoznać w wielu miejscach Krakowa.

Urodził się 2 maja 1938 r. w Przyszowej w Beskidzie Sądeckim. Rodzice, Feliks i Anna z domu Dara, byli w czasie wojny żołnierzami Armii Krajowej. Matka w latach 1946-1950 była bezpartyjnym burmistrzem Limanowej. Zbigniew usamodzielnił się wcześnie. Już w wieku 16 lat opuścił dom i uczył się w Limanowej oraz Nowym Sączu, sam zarabiając na swe utrzymanie. Ukończywszy Liceum Ogólnokształcące im. Jana Długosza w Nowym Sączu w 1957 r. przyjechał na studia do Krakowa. Studiował m.in. na Politechnice Krakowskiej oraz w Akademii Sztuk Pięknych. Wykształcił się na wytrawnego snycerza i konserwatora dzieł sztuki. Pracował w Pracowni Konserwacji Zabytków a później miał samodzielny warsztat wykonujący wiele prac m.in. w świątyniach Małopolski.

Życie Z. Suflity naznaczyło zamiłowanie do śpiewu chóralnego. Jeden z legendarnych chórzystów KCHA dr Władysław Jaworski mawiał często: "Za moich, pańdzieju, czasów studiowało się o wiele dłużej, czasem nawet podwójnie. Dlatego był w chórze wysoki poziom". Zmarły chórzysta był godnym następcą dr. Jaworskiego. Przyszedłszy do chóru w 1957 r. pozostawał w jego czynnym składzie przez 51 lat, do 2008 roku! W 1957 r. był w kilkuosobowej grupie inicjatywnej, która odrodziła zespół, rozwiązany wcześniej w czasach stalinowskich.
Uczył potem kolejne pokolenia chórzystów czym jest miłość do śpiewu, książek, dzieł sztuki, pięknego krajobrazu. - Uczył także mądrości życia. O jego przywiązaniu do zespołu świadczy wiele anegdot. Ot, choćby historia z 1979 r. Nie otrzymawszy na czas paszportu, gonił wówczas jadący do Niemiec Zachodnich chór pociągiem, przygodnie zatrzymanym samochodem, aby ostatnie kilkadziesiąt kilometrów dzielące go od upragnionego Münster przejść pieszo w deszczu. Gospodarze, ujęci taką silną miłością do śpiewu, zafundowali Suflicie nowe buty koncertowe, bo swoje zdarł w trakcie marszu - wspomina prof. Kazimierz Wiech, chórzysta senior KCHA, założyciel chóru AGRICOLA.
W nagrodę za ową wierność chórowi "Suflit", jak go powszechnie zwano, otrzymał w trakcie koncertu jubileuszowego KCHA w 2003 r. z rąk ówczesnego rektora prof. Franciszka Ziejki, brązowy medal 600. lecia odnowienia UJ zaś chórzyści kilku pokoleń, których od kilkudziesięciu lat uczył miłości do pieśni, huknęli mu gromkie "Ad multos annos".
Potrafił także zaskarbić sobie miłość i uznanie nie tylko wśród chórzystów składającej się z dojrzałych śpiewaków AGRICOLI, wywodzących się po części z KCHA, ale także pośród młodych chórzystów Chóru Uniwersytetu Rolniczego.
Miasto Kraków wyróżniło go za zasługi w propagowaniu śpiewu chóralnego odznaczeniem "Honoris Gratia".