Podlewa ją Bóg

Monika Łącka

|

Gość Krakowski 48/2018

publikacja 29.11.2018 00:00

Gdy występują, widać w ich oczach prawdziwą modlitwę. – Tak działa łaska, którą wyprasza nam Maryja – mówią tancerze, którzy w styczniu polecą na ŚDM.

Przygotowania do wyjazdu na Światowe Dni Młodzieży idą pełną parą. By wszystko się udało, zespół potrzebuje nowej sali do prób. O pomoc prosi ludzi dobrej woli. Przygotowania do wyjazdu na Światowe Dni Młodzieży idą pełną parą. By wszystko się udało, zespół potrzebuje nowej sali do prób. O pomoc prosi ludzi dobrej woli.
Monika Łącka /Foto Gość

Oczami Taty

Teresa Markiewska przekonuje, że możliwość wyjazdu do Panamy wraz z mężem i dziećmi jest dla niej małym wielkim cudem. Podobnie jak sposób, w który trafiła do „Lilii” – spektaklu inspirowanego przeżyciami Maryi. Teresa kiedyś należała do Krakowskiego Teatru Tańca, jednak gdy założyła rodzinę, rozstała się ze swoją pasją. W międzyczasie zachorowała – po pierwszym porodzie bezpowrotnie straciła wszystkie włosy. Nie myślała, że kiedyś wróci na scenę, jednak w sercu pragnęła tańczyć dla Boga. – Nie znałam nikogo, kto by się tym zajmował. Oglądając teledysk do utworu „Wolnym tempem” Agnieszki Musiał, poczułam, że chcę nawiązać kontakt z jedną z tancerek. Ona dała mi telefon do swojej koleżanki, która „robi coś Bożego”. Myślałam, że chodzi tylko o tańce uwielbieniowe, a okazało się, że sprawa jest na wysokim poziomie – wspomina Teresa.

Agata Stodolska, pomysłodawczyni „Lilii”, koordynatorka projektu, tancerka i choreograf, odtwórczyni roli Maryi, mówi: – To był czas, gdy dałam Bogu deadline, bo brakowało nam jednej osoby do obsadzenia niektórych choreografii. Niebawem Bernardeta powiedziała, że odezwała się do niej pewna Teresa. Ruszyliśmy do przodu. Udział w spektaklu stał się dla Teresy mocnym doświadczeniem: na nowo odkryła, że jest piękna, mimo braku włosów, bo spojrzała na siebie oczami Taty, który jest w niebie. – Nawiązałam też bliższą relację z Maryją, która – tak wierzę – chciała tego. Do tej pory unikałam modlitwy różańcowej, była dla mnie za trudna. Teraz różaniec mam zawsze przy sobie, a gdy staram się wytańczyć jego tajemnice, czuję, że one dzieją się w życiu każdego z nas – mówi. W minione wakacje Teresa zauważyła, że w przedstawienie angażuje się tak bardzo, że mąż i dzieci schodzą na dalszy plan. Była gotowa rzucić taniec, choć bardzo tego nie chciała. Gdy okazało się, że zespół jedzie do Panamy, powiedziała Bogu, że bez rodziny nie leci, więc jeśli chce, to niech coś zrobi. Na Facebooku napisała, że Bóg jest wielki i bilety należą do Niego. Jej mąż od niechcenia powiedział wtedy, że jeśli stanie się cud, to poleci. – I stał się cud! Lecimy! – cieszy się Teresa. Do udziału w ŚDM przygotowuje się duchowo (wraz z całym zespołem) pod kierunkiem ks. dr. hab. Marcina Godawy (opiekuna wspólnoty) i ks. dr. hab. Romana Bogacza − pracowników UPJPII.

Być jak Jezus

– Gdybyśmy tylko tańczyli, nie miałoby to sensu. Występując, muszę być w dobrej formie fizycznej, ale ważniejsze jest, żebym był w najlepszej formie duchowej – mówi Mateusz Figiel, grający rolę Jezusa. Początkowo zastanawiał się, jak to jest być Bogiem: chodzić jak On, zachowywać się jak On, działać jak On. Z czasem odkrył, że Jezus był takim samym człowiekiem jak my, choć obdarzonym nieskończoną mocą. Bardzo przeżywał też scenę modlitwy w Ogrójcu. – Uczyłem się wchodzić w Jego emocje, a teraz staram się przekazać widzom, że swoje cierpienie Jezus ofiarował także za nich, by wyciągnąć ich z piekła i pojednać z Ojcem. Z kolei w scenie zmartwychwstania, gdy wyciągam rękę, mam w głowie tylko jedną myśl: „Kapitan Jezus wykonał zadanie, Tato”. I czuję ogromne wzruszenie – przyznaje, a Teresa zapewnia, że patrząc wtedy na Mateusza, widzi, że to nie jest on. Chłopak mocno wczuwa się w rolę, ma spojrzenie, które znamy z obrazu Adolfa Hyły… Od premiery „Lilii”, która odbyła się 8 grudnia 2017 roku w Łagiewnikach, zespół wystawił spektakl jeszcze siedem razy w Polsce i cztery razy w Lourdes. Artyści wrócą tam w przyszłym roku i pojadą też do La Salette. – Wszędzie jesteśmy ciepło przyjmowani. Ostatnio, występując podczas krakowskich obchodów Światowego Dnia Ubogich, widzieliśmy, że przedstawienie wywoływało w widzach wielkie emocje. Być może otwierały się w nich rany, które Bóg zechce uzdrowić? – zastanawia się Agata. – Wszystko to pokazuje, że „Lilia” kwitnie, bo podlewa ją sam Bóg, a Maryja otacza nas opieką. Podobnie jak osoby, w których intencjach modlimy się od kilku miesięcy – dodaje. To wszystko nie byłoby możliwe, gdyby w 2015 roku Agata nie pojechała na Jasną Górę i nie zawierzyła Matce Bożej pragnienia, by tańcem uwielbiać Boga.

Dostępne jest 11% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.