Z rozpostartymi skrzydłami

Justyna Zygmunt

publikacja 12.12.2018 23:19

Do 9 stycznia 2019 r. w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej w Krakowie można oglądać wystawę "Jesteśmy tam, gdzie trzeba ratować życie. Działania pomocowe Polskiej Misji Medycznej".

Z rozpostartymi skrzydłami Polska Misja Medyczna niesie pomoc m.in. w Mjanmie (dawna Birma) Justyna Zygmunt /Foto Gość

Polska Misja Medyczna od 1999 r. pomaga mieszkańcom najuboższych rejonów świata, uchodźcom oraz ofiarom wojen, katastrof i kataklizmów. Stowarzyszenie to realizuje wiele projektów, które zapewniają bezpośrednią pomoc medyczną, edukację personelu i ludności cywilnej w zakresie podstawowej opieki medycznej oraz pomoc humanitarną i rozwojową. Wszystko po to, by osiągnąć trwałe, dobre zmiany w lokalnej społeczności.

Wystawa fotografii przedstawia działania organizacji, które były realizowane w latach 2013-2017, a prowadzone były w irackim Kurdystanie, Jordanii, Mjanmie (dawniej Birma), Papui-Nowej Gwinei, Sudanie Południowym, Syrii, Turcji i Ugandzie. Wszystkie te misje są współfinansowane z programu polskiej współpracy rozwojowej Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP, a także z budżetu Departamentu Pomocy Humanitarnej Kancelarii Prezesa Rady Ministrów oraz z własnych pieniędzy PMM przy wsparciu darczyńców.

Małgorzata Olasińska-Chart, koordynator związana z pomocą humanitarną od 15 lat, opowiedziała o projekcie realizowanym w Syrii. - Dzięki funduszom departamentu otworzyliśmy centrum ortopedyczne, które zaopatruje w protezy dzieci i kobiety. W przypadku okaleczeń one zawsze są ostatnie w kolejce do specjalistycznej pomocy medycznej. Pierwsza pomoc dociera do wszystkich, natomiast kiedy trzeba leczyć choroby chroniczne czy zastosować protezy, wtedy najpierw pomoc udzielana jest mężczyźnie, by mógł jak najszybciej wrócić do domu i utrzymać rodzinę. Udało nam się sfinansować protezy dla 302 kobiet i dzieci - wyjaśnia.

Przy tej okazji wspomniała o fotografii przedstawiającej 29-letnią Nurę z rodziną. W wyniku wybuchu bomby kobieta straciła dwójkę dzieci. Została też okaleczona - eksplozja pozbawiła ją ręki. Z powodu poranionych nóg nie mogła też samodzielnie się poruszać. Wpadła z depresję, która trwała 4 lata. Dzięki PMM udało się zebrać pieniądze na nowoczesną, elektroniczną protezę ręki oraz zorganizować przyjazd ortopedy z Wielkiej Brytanii, który zoperował jej nogę. - Odwiedzałam Nurę czterokrotnie. Na ostatnim spotkaniu wyszła o własnych siłach, z protezą ręki, szeroko uśmiechnięta i szczęśliwa. To niesamowite, w jaki sposób na przestrzeni półtora roku ta kobieta odzyskała wiarę w siebie, w ludzi i w solidarność innych. Z powrotem będzie mogła być normalną mamą dla dwójki dzieci, które ocalały, i nie będzie ciężarem dla męża - opowiadała M. Olasińska-Chart. - Świadomość, że nasza pomoc ma sens i zmienia czyjeś życie, napędza nas. Jesteśmy nieustannie w "rozpostartych skrzydłach" i chcemy robić to, co robimy, jak najlepiej i dla tych, którzy bez nas straciliby życie - dodała.

Katarzyna Rydel, koordynator projektów prowadzonych w Jordanii, podkreśliła natomiast, że trzeba docenić ciężką pracę, jaką na miejscu wykonują jordańscy i syryjscy lekarze, koordynatorzy i logistycy. Wielu ludzi, pomimo ogromnych przeciwności losu, czasem traumy wojennej, poświęca swój czas i angażuje się w pomoc innym. - Prowadzimy ośrodek zdrowia w mieście Zarka. Mieszkają w nim zarówno Jordańczycy, jaki i uchodźcy palestyńscy oraz syryjscy. Ten ośrodek jest takim matecznikiem dobrej energii. Wszyscy lekarze, pielęgniarki, pracownicy laboratorium, aptekarze, pracownicy terenowi z poświęceniem wykonują swoją pracę. Oczywiście, że zdarzają się problemy, ale oni dokładnie wiedzą, jaka jest ich misja, i robią wszystko, żeby ten ośrodek rozwijać, przyjmować jak najwięcej pacjentów i żeby opieka była jak najlepsza - mówiła K. Rydel.

Działania PMM dla uchodźców syryjskich można wesprzeć kupując wybrany pakiet pomocowy na stronie www.pmm.org.pl. Tam też znajduje się numer konta, na który można wpłacać datki.