Raban na hali przylotów

Magdalena Dobrzyniak

publikacja 29.01.2019 10:18

Piotrek obchodził w Panamie osiemnastkę, Szymon wspomina gorący klimat i równie gorące serca gospodarzy, a Mateusz jest pod wrażeniem ich gościnności. Łączy ich to, że właśnie przeżyli najpiękniejsze dwa tygodnie w życiu.

Długi lot nie zgasił radości młodych ludzi Długi lot nie zgasił radości młodych ludzi
Magdalena Dobrzyniak

W środku nocy, w pustawej zazwyczaj o tej porze hali lotniska na krakowskich Balicach zaroiło się od opalonych, roześmianych i śpiewających młodych ludzi, którzy wrócili ze Światowych Dni Młodzieży w Panamie. To zaledwie część z prawie 700-osobowej grupy krakowian, którzy uczestniczyli w spotkaniu młodych, jednak promieniującą od nich radością można obdzielić całe miasto. Z pewnością zarazili nią oczekujących rodziców i przyjaciół.

Piotrek Mróz obchodził w Panamie 18. urodziny. – W nawale różnych wydarzeń, tego wszystkiego, co dla nas przygotowali Panamczycy, nie było czasu na świętowanie. Kilka życzeń, raz zaśpiewane „Sto lat” i to wszystko. Ale było to niezapomniane przeżycie wewnętrzne – opowiadał tuż po przylocie do Krakowa. Wkraczanie w dorosłość podczas święta młodych miało dla niego symboliczne znaczenie. – To były wyjątkowe okoliczności. Widziałem papieża, miałem wokół siebie naprawdę świetnych przyjaciół, wspaniałych kapłanów i wiem, że wszyscy tam mieli mnie w swojej serdecznej opiece i modlitwie – dodał.

Najmocniej zapadła mu w pamięć serdeczność Panamczyków. – Robili wszystko, by było nam u nich jak najlepiej. Dbali o to, żeby jedzenie smakowało, żeby był dojazd, a nawet o to, żeby napoje były zimne – opowiadał chłopak.

– W sercu mam miłość! Dostaliśmy dużo ciepła, fizycznego i duchowego – opowiadał Mateusz Róg. Jest pod wrażeniem panamskiej gościnności i życzliwości. – Oni byli zachwyceni tym, że mogli nas ugościć. A ich gościnność była niesamowita. Mają mało, ale dawali nam wiele, ponad swoje możliwości! – dodał.

Jego brat Szymon z wdzięcznością wspominał, że gospodarze ŚDM byli przy nich zawsze, gdy ich potrzebowali i nigdy ich nie opuszczali. – Czuliśmy się z nimi jak w rodzinie – stwierdził.

A ŚDM? – Było inaczej niż w Krakowie, ale w tym samym duchu, bo wszędzie chodzi o to, by pogłębiać wiarę i relację z Bogiem – podsumował Mateusz.

Jak wyjaśniał duszpasterz młodych ks. Jacek Bernacik, pobyt w Panamie był wyraźnie podzielony na dwie części, które bardzo się od siebie różniły: Dni w Diecezjach i wydarzenia centralne. Te pierwsze to był intensywny i wypełniony wrażeniami czas poznawania ludzi, ich barwnej kultury, codziennego życia, dzielenia się wiarą. Dla większości młodych to właśnie te dni okazały się najbardziej fascynującym i zapadającym w serce doświadczeniem.

Nawiązało się wiele więzi, przede wszystkim w Monagrillo, w pierwszym tygodniu. – Tam mieliśmy stale różnych ludzi wokół siebie. Tam byli wolontariusze, z którymi spędzaliśmy mnóstwo czasu – tłumaczył Piotrek.

Pogoda w Panamie i atmosfera Światowych Dni Młodzieży sprawiły, że młodzi krakowianie nie palili się do powrotu. – Papież nam kazał, to wróciliśmy! – śmiali się, snując plany wyjazdu do Lizbony i… odwiedzin nowych przyjaciół w Monagrillo.