Renowacja obrazu Jezusa Miłosiernego z Tanzanii

Magdalena Dobrzyniak

publikacja 15.02.2019 12:34

Obraz Jezusa Miłosiernego z sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Kiabakari w Tanzanii trafił do krakowskiej pracowni Katarzyny Dobrzańskiej, gdzie przechodzi gruntowną renowację.

Cenny obraz trafił do pracowni Katarzyny Dobrzańskiej Cenny obraz trafił do pracowni Katarzyny Dobrzańskiej
Bożena Koczur

Wizerunek, który od ponad 20 lat wisi w ołtarzu głównym kościoła w dalekiej Tanzanii, powstał w Polsce. Został namalowany na wzór słynnego obrazu Adolfa Hyły. Od tego, pod którym modlą się pielgrzymi z całego świata w krakowskich Łagiewnikach, różni się tylko podpisem. Tam, gdzie Polacy czytają: "Jezu, ufam Tobie", umieszczony jest tekst w suahili: "Yesu nakutumainia".

Obraz ufundował ks. Jan Zając, późniejszy biskup i kustosz sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach. Został poświęcony jesienią 1997 r. przez kard. Franciszka Macharskiego i trafił do misji w Kiabakari, gdzie posługuje krakowski misjonarz, ks. Wojciech Adam Kościelniak. Kapłan pochodzący z miasta nazywanego stolicą światowego kultu Miłosierdzia Bożego poświęcił się w Tanzanii propagowaniu orędzia o miłosiernej miłości Boga i wybudował sanktuarium Bożego Miłosierdzia. To właśnie w tej świątyni został umieszczony obraz z Polski.

Po raz pierwszy zdjęto go z ołtarza w październiku ubiegłego roku, kiedy to wracający z misji chirurdzy-wolontariusze podjęli się przewiezienia cennego wizerunku do Polski. - Długo się zastanawialiśmy, w czyje ręce powierzyć to dzieło. Obraz trafił ostatecznie do pracowni Katarzyny Dobrzańskiej, która we współpracy z Akademią Sztuk Pięknych będzie prowadziła jego renowację – opowiada Bożena Koczur, prezes wspierającej misję Fundacji Kiabakari.

W ciągu minionych 20 lat obraz wystawiony był na niszczące działanie surowego klimatu Afryki. Pora deszczowa przynosi wilgoć. Pora sucha oznacza piach, kurz i słońce. Dodatkowym problemem okazały się chroniące się w świątyni nietoperze i owady, które przyniosły zanieczyszczenia organiczne. - W Tanzanii nie było szansy na renowację wizerunku. Jest to też kwestia znajomości sztuki konserwacji, która nie jest tam tak rozwinięta, jak u nas. Dzięki temu, że współpracujemy z ASP, mamy dostęp do najnowszych technologii – tłumaczy B. Koczur.

Obraz był transportowany w rolce. Szefowa fundacji widziała go w jego naturalnym otoczeniu, czyli w ołtarzu głównym tanzańskiego sanktuarium. Miała jednak również niepowtarzalną okazję podziwiania go z bliska, po rozwinięciu. - Chciałam być przy tym, jak będzie rozwijany w pracowni. Dzięki temu mogłam zobaczyć każdy detal. Robi niesamowite wrażenie. Jest przepiękny! – opowiada.

W Kiabakari nie zostały puste ramy. Tą samą drogą, tyle że w odwrotnym kierunku, dotarła tam kopia wizerunku, również wykonana w Łagiewnikach. Miejscowi nawet nie zauważyli różnicy. Dlatego konserwatorzy nie muszą się spieszyć. Obraz ma wrócić do sanktuarium jesienią, wraz z kolejną grupą wolontariuszy.

- Mamy czas. Zależy nam na dokładnym oczyszczeniu i przeprowadzeniu gruntownej konserwacji. Będzie potrzebna podbitka pod obraz, by go wzmocnić. Dostanie też nowe krosna, z którymi pojedzie do Kiabakari – wymienia B. Koczur. Renowację finansuje bp Jan Zając, który był kiedyś w Kiabakari i całym sercem wspiera dzieło głoszenia Bożego Miłosierdzia w Afryce.