Żył, żeby grać. Był barwną postacią Krakowa, wyżywającą się w muzyce jazzowej, turystyce i działalności patriotycznej.
▲ W mundurze strzeleckim brał udział w kolejnych Marszach Szlakiem I Kompanii Kadrowej. Nie przeszkadzało mu w tym nawet kalectwo.
Bogdan Gancarz /Foto Gość
Zmarły 16 lutego po długiej chorobie w 78. roku życia, pochowany zaś 25 lutego na cmentarzu Rakowickim Jerzy Bożyk, był człowiekiem wielu talentów i zainteresowań. W Krakowie można było go spotkać i usłyszeć w wielu miejscach, zobaczyć w wielu rolach. Zagrać i zaśpiewać standardy jazzowe, pieśni lwowskie, słowackie i patriotyczne – to on; oprowadzać turystów po mieście jako przewodnik – to on; pomóc w dogadaniu się z Finem i Szwedem – to on; uczyć młodzież sztuki wojennej i miłości do ojczyzny w „Strzelcu” – to on. I tak dalej... Urodził się w 1941 r. we Lwowie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.