Mikroskopijna precyzja

Gość Krakowski 16/2019

publikacja 18.04.2019 00:00

O tym, czy ślady na Całunie Turyńskim odpowiadają ewangelicznym opisom pogrzebu Jezusa, opowiada Krzysztof Sadło z Polskiego Centrum Syndonologicznego.

– To płótno jest także obrazem ogromu Bożego miłosierdzia – podkreśla K. Sadło. Więcej informacji o PCS na: calun.info. – To płótno jest także obrazem ogromu Bożego miłosierdzia – podkreśla K. Sadło. Więcej informacji o PCS na: calun.info.
Archiwum prywatne

Miłosz Kluba: Całun Turyński kojarzymy z męką Jezusa. Czy mówi nam on również coś o tym, co działo się później?

Krzysztof Sadło: Ewangelie stwierdzają, że po śmierci Jezusa inicjatywę przejmuje Józef z Arymatei, który udaje się do Piłata, załatwia wydanie ciała Jezusa, przynosi jakieś płótno – być może całun – i udostępnia swój grób. Święty Jan dodatkowo pisze o Nikodemie, który dostarcza 100 funtów mieszaniny wonności, mirry i aloesu. To niemal 33 kg, dużo jak na żywicę i olejek. Według śladów na całunie, zasadniczo do namaszczenia ciała nie doszło. Płótno miało kontakt z niewielkimi ilościami aloesu, ale nie ma na nim śladu ani po 30, ani nawet po kilku kilogramach wonności. Nie wyklucza to jednak, że jakieś specyfiki zostały zawinięte razem ze zwłokami, o czym wspomina św. Jan.

Dostępne jest 23% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.