Oaza na Prądniku Czerwonym w Krakowie świętuje 40-lecie

Justyna Zygmunt

publikacja 26.05.2019 12:40

Jubileusz czterdziestolecia istnienia 25 maja świętowała wspólnota Ruchu Światło-Życie w parafii św. Jana Chrzciciela na Prądniku Czerwonym w Krakowie.

Oaza na Prądniku Czerwonym w Krakowie świętuje 40-lecie Jubileusz nie mógł rozpocząć się inaczej, jak tylko od Mszy św. Justyna Zygmunt /Foto Gość

Uroczystość rozpoczęła się Mszą św., której przewodniczył proboszcz parafii, a zarazem były moderator diecezjalny Ruchu Światło-Życie, ks. Jerzy Serwin. Przypomniał on, że w 1979 r., gdy parafia dopiero powstawała, młodzież gromadziła się przy kaplicy św. Jana Chrzciciela. Dzięki staraniom pierwszego proboszcza, ks. Grzegorza Cekiery, młodzi rozpoczęli formację i służbę w tworzącej się wspólnocie parafialnej.

Homilię wygłosił obecny moderator oazy ks. Ryszard Gacek. Nawiązując do Ewangelii o spotkaniu Nikodema z Jezusem, zachęcił oazowiczów do stałej modlitwy, czyli szczerej rozmowy z Panem. - Ten jubileusz ma nam przypominać o mocy modlitwy. W tej wspólnocie wiele wymodlono dla tych, którzy do niej należeli. Warto, byśmy się nawzajem wspierali i brali odpowiedzialność za siebie oraz innych - mówił.

Po Eucharystii odbyła się agapa. Wszyscy zebrani oglądali powieszone na ścianach zdjęcia i wspominali spotkania oraz wyjazdy. Oaza młodzieżowa przygotowała również przedstawienie, w którym młodzi w humorystyczny sposób opisali obecną wspólnotę. - Najbardziej cieszą mnie takie momenty. Czasem na spotkaniach rozglądam się i widzę, że to jest najszczęśliwsze miejsce na świecie. Lubię być w grupie, która mnie akceptuje i chce razem przebywać - powiedziała Magda. – Oczywiście, nie wszystko nam wychodzi, np. śpiew. To chcieliśmy pokazać w naszej scence, ale równocześnie zaznaczyć, że nad tym pracujemy - dodała animatorka. Wspomniała również o rodzinnej atmosferze, którą szczególnie da się odczuć podczas wieczorów filmowych oraz wycieczek.

Natomiast pani Magdalena opowiedziała, co kiedyś było spoiwem członków oazy i innych wspólnot. - Bardzo jednoczyła nas niedzielna Msza, która była wieczorem. Po niej wszyscy spotykaliśmy się przed kościołem. To były tłumy młodzieży. Nasze rozmowy trwały i trwały, a później odprowadzaliśmy się do domów. To nie była tylko oaza, ale też inne wspólnoty, m.in. KSM, lektorzy, zespół muzyczny - wyjaśniła.