Pojemne serce Nikifora

Magdalena Dobrzyniak

|

Gość Krakowski 22/2019

publikacja 30.05.2019 00:00

W pracowni, gdzie tworzyła swoje czarodziejskie obrazy, stoi jej stolik i pieczołowicie przechowywane są farby. Są jej zdjęcie i fartuszek w grochy, w którym chowała miętowe cukierki, by potem częstować nimi wszystkich. Ich garść wciąż tam jest.

▲	Anna Bober pokazuje fartuszek Marysi i jej fotografię. ▲ Anna Bober pokazuje fartuszek Marysi i jej fotografię.
Magdalena Dobrzyniak /Foto Gość

Ukryty przez całe lata talent Marii Grucy rozkwitł w ostatnich latach jej życia. – Udowodniła, że warto marzyć i walczyć o spełnianie marzeń – wspomina w rocznicę śmierci artystki Stanisława Szczepaniak, jej wieloletnia przyjaciółka i kierowniczka Środowiskowego Domu Samopomocy w Skawinie, w którym żyła i tworzyła Marysia.

Grzegorz Dudek, podopieczny ŚDS, wciąż tęskni za Marysią. – Była dla mnie jak mama albo babcia. Przychodziłem do niej, gdy potrzebowałem pomocy. Brakuje mi jej – wyznaje.

Najwięcej o Marii Grucy mówią jednak jej prace, które wiszą na ścianach niewielkiego domu przy parafii Świętych Apostołów Szymona i Judy Tadeusza. Portrety aniołów, kwiaty, krajobrazy wypełniają ciasną przestrzeń kolorami i radością.

Dostępne jest 9% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.