Cud codzienności

Monika Łącka

|

Gość Krakowski 25/2019

publikacja 20.06.2019 00:00

– Nasze zgromadzenie istnieje już 125 lat, a to oznacza, że Bóg chce, by przypominanie o miłości Jego Serca trwało, zarówno w Polsce, jak i daleko poza jej granicami – mówi s. Jadwiga Monika Kupczewska ze Zgromadzenia Służebnic Najświętszego Serca Jezusowego.

▲	– Nie jesteśmy powołane do wielkich rzeczy,  ale do prostych zadań, które wykonujemy, kierując się miłością – zapewniają siostry. Od prawej: s. Gabriela, s. Rita, s. Jadwiga, s. Olga, s. Maksymilla i s. Maria. ▲ – Nie jesteśmy powołane do wielkich rzeczy, ale do prostych zadań, które wykonujemy, kierując się miłością – zapewniają siostry. Od prawej: s. Gabriela, s. Rita, s. Jadwiga, s. Olga, s. Maksymilla i s. Maria.
Monika Łącka /Foto Gość

Boże pragnienie przypieczętował Kościół, wynosząc na ołtarze założycieli zgromadzenia – najpierw św. Józefa Sebastiana Pelczara, a później bł. Matkę Klarę Szczęsną. Czas nie zmienił jednego – sercanki w cichości i pokorze pracują dla chwały Bożego Serca, a nie dla osobistych sukcesów. – W ten sposób staramy się odpowiadać na potrzeby tych, których Bóg stawia na naszej drodze. Mamy też oddawać się Bogu w całości i nie zatrzymywać nic dla siebie. Inaczej byłaby to połowiczność, a ta nigdy nie da prawdziwego szczęścia – tłumaczy s. Olga Ewa Podsadnia, przełożona generalna zgromadzenia sióstr sercanek.

Siostry mówią, że nie podejmują żadnych spektakularnych dzieł. Wykonują jedynie to, co odczytują jako Boże zadanie na każdy dzień. – To droga do świętości, którą idziemy za naszymi duchowymi przewodnikami. Oni chcieli, byśmy były przepalone miłością promieniującą z Serca Jezusowego i w ten sposób pociągały innych ku Bogu – dopowiada s. Jadwiga.

Dostępne jest 13% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.