Serce Jezusa bije najmocniej w potrzebujących. Siostry sercanki świętują 125-lecie istnienia

Magdalena Dobrzyniak

publikacja 28.06.2019 09:45

- Kościół żyje po to, by nieść światu miłość Boga. Wierność temu posłannictwu jest kluczowym testem jego wiarygodności – mówił bp Damian Muskus OFM w kościele sióstr sercanek w Krakowie.

Serce Jezusa bije najmocniej w potrzebujących. Siostry sercanki świętują 125-lecie istnienia - Jesteście dla nas, również dla biskupów i kapłanów, wzorami miłości zaangażowanej i twórczej - mówił do sióstr sercanek bp Muskus. Magdalena Dobrzyniak /Foto Gość

Hierarcha przewodniczył w uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa Mszy św., która zainaugurowała trzydniowe obchody 125. rocznicy powstania sióstr sercanek.

- To miłość Boga dziś świętujemy, gdy wpatrujemy się w Jego Serce, które, choć przebite, bije niestrudzenie, utrzymując przy życiu cały świat i każdego z nas – mówił w homilii.

Biskup podkreślał, że Serce Jezusa porusza do życia wspólnotę Kościoła. Zwracał uwagę na to, że Jego uczniowie powołani są do tego, by głosić Jego miłość, a przede wszystkim – by nią żyć. - Kościół, który powstał z miłości, ma być dla świata jej twarzą i uosobieniem – nauczał kaznodzieja. Jak dodał, Kościół, w którym nie biłoby Jezusowe Serce, byłby tylko martwą strukturą. - Kościół, w którym nie ma miłości, umiera – zaznaczył.

Mówił ponadto, że Kościół żyje po to, by nieść światu miłość Boga, a wierność temu posłannictwu jest kluczowym testem jego wiarygodności. - Jeśli ludzie Kościoła patrzą obojętnie na zło, jeśli odwracają się od osób słabych i potrzebujących, przeczą jego istocie i zdradzają Jezusa – przestrzegał. Dopowiedział, że ludzie Kościoła, którzy "nie biorą z radością w ramiona zbłąkanych bliźnich", ale "skazują ich na wykluczenie czy pogardę", głoszą anty-ewangelię.

Nawiązując do historii powstania Zgromadzenia Służebnic Najświętszego Serca Pana Jezusa, biskup przypomniał, że zrodziło się ono z ewangelicznej troski św. Józefa Pelczara i bł. Matki Klary o los ubogich, zabłąkanych i narażonych na upadki.

- Od samego początku miłość uwrażliwiała siostry sercanki na potrzeby ubogich i kolejne wyzwania, jakie stawiał przed nimi świat i społeczeństwo, w którym – tak jak i dziś – coraz mniej było miejsca dla słabych, niedomagających i biednych. To miłość kazała im iść do robotników i służących, do chorych w domach i do szpitali, z miłości zakładały szkoły i ochronki – wymieniał krakowski biskup pomocniczy.

Dodał, że dziś siostry sercanki są "cichym, ale przekonującym świadectwem miłości Boga do świata". - Stawiają na najpewniejsze źródło życiodajnej siły, jakim jest Jezusowe Serce, które uwielbiają w codzienności, w prozie życia, w pełnieniu zwyczajnych posług, bez rozgłosu i autopromocji, w pokorze i ukryciu – mówił.

Według niego, siostry "idą tam, gdzie Serce Jezusa bije najmocniej", czyli do potrzebujących Jego miłości i nie szukają uznania, poklasku czy popularności. - Taka jest Ewangelia, czyli Dobra Nowina dla zabłąkanych i cierpiących, wzgardzonych i samotnych. Siostry mieniają świat po cichu, pomnażając w nim dobro – podkreślał.

Na koniec dziękował sercankom za to, że również biskupi i kapłani mogą się od nich uczyć praktycznej realizacji wezwania: "Jezu, cichy i pokornego serca, uczyń serca nasze według Serca Twego". - Bądźcie dla nas nadal wzorami miłości zaangażowanej i twórczej, realizowanej nie w słowach, ale w czynach – prosił.