To nie wycieczka

Gość Krakowski 29/2019

publikacja 18.07.2019 00:00

O wyjeździe na rekolekcje do Afryki opowiada Teresa Kmieć, animatorka muzyczna Ruchu Światło–Życie, siostra Heleny Kmieć, wolontariuszki misyjnej zamordowanej w 2017 roku w Boliwii.

– To dla mnie trochę przygoda, ale też okazja, by uczestniczyć w misyjności Kościoła – mówić tam o Jezusie, modlić się z tymi ludźmi – mówi T. Kmieć. – To dla mnie trochę przygoda, ale też okazja, by uczestniczyć w misyjności Kościoła – mówić tam o Jezusie, modlić się z tymi ludźmi – mówi T. Kmieć.
Miłosz Kluba /Foto Gość

Miłosz Kluba: Rekolekcje Ruchu Światło–Życie w Kenii i Tanzanii to Pani pierwszy wyjazd misyjny. Skąd taka decyzja?

Teresa Kmieć: Przez jakiś czas byłam w salwatoriańskim wolontariacie misyjnym. Helenka wciągnęła mnie tam trochę podstępem – kiedy wróciła z Afryki, pojechała prosto na ogólnopolskie weekendowe spotkanie wolontariatu w Trzebini. Powiedziała mi, żebym przyjechała, to się wcześniej zobaczymy. Siedzę tam i nagle słyszę: „Witamy nowych członków”. Chodziłam później na spotkania, ale wyjazdy misyjne zazwyczaj nie zgrywały się czasowo z turnusami oazowymi, a ja co roku jeździłam na rekolekcje. Słyszałam, że są takie rekolekcje Ruchu Światło–Życie w Afryce i w Chinach, i pomyślałam, że może to byłaby dobra forma dla mnie. Pamiętam też, z jaką pasją Helenka opowiadała o misjach właśnie po powrocie z Afryki. W tym roku uczestniczyłam w weekendowych rekolekcjach, gdzie były osoby, które chciały wyjechać, i takie, które już były na oazie w Afryce. Zobaczyłam wtedy, że to nie jest niemożliwe. Na początku miał to być tylko miesiąc. Pomyślałam: „Czemu nie?”. Wyjazd do Afryki to dla mnie trochę przygoda, ale też okazja, by uczestniczyć w misyjności Kościoła – mówić tam o Jezusie, modlić się z tymi ludźmi.

Dostępne jest 25% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.