Kraków. Pogrzeb obrońcy Grodna

bg

publikacja 03.08.2019 09:53

Na cmentarzu Rakowickim pochowano mjr. Jerzego Krusensterna, 95-letniego żołnierza Armii Krajowej, w 1939 r. harcerza broniącego Grodna przed Sowietami.

Kraków. Pogrzeb obrońcy Grodna Na trumnie zmarłego żołnierza umieszczono czarny beret z dystynkcjami majora Wojska Polskiego. Adam Wojnar

Jerzy Krusenstern (1924-2019) zmarł 26 lipca. Pogrzeb odbył się 2 sierpnia w asyście wojskowej, z udziałem pocztów sztandarowych AK. Przedstawiciel Straży Miejskiej złożył na trumnie wiązankę kwiatów od prezydenta Krakowa prof. Jacka Majchrowskiego.

Zmarły pochodził ze spolonizowanych gałęzi rodzin Krusensternów i O’Brien de Lacy. Był w linii prostej potomkiem sławnego żołnierza, badacza i podróżnika w służbie rosyjskiej - admirała Adama Johanna Krusensterna (1770-1846), Niemca bałtyckiego z Estonii. Był żonaty z Marią z Dębowskich, lekarzem radiologiem. Doczekali się pięciorga dzieci.

Major Krusenstern był dumny ze swego arystokratycznego pochodzenia, nie obnosił się jednak z nim. Brał udział w zjazdach rodziny Krusensternów w szwedzkim Kalmar. "To nie tytuły, ale gotowość do służenia innym, zgodnie z zasadą, że »szlachectwo zobowiązuje«, świadczy o wartości człowieka. Więc kiedyś będą mi przede wszystkim pamiętali, że walczyłem za Polskę, że współtworzyłem szczęśliwą rodzinę, że pomagałem potrzebującym, a nie to, że byłem hrabią" - wspominał niegdyś.

Był człowiekiem służby. W 1939 r. jako 15-letni harcerz bronił Grodna przed Sowietami. Potem przedostał się na okupowane przez Niemców tereny tzw. Generalnej Guberni i od 1943 r. był żołnierzem AK ps. Tom. W 1944 r. w szeregach 5 Pułku Strzelców Konnych AK brał udział w walkach z Niemcami, m.in. w bitwie pod Kałużówką, gdzie został ranny.

Po wojnie ukończył studia ekonomiczne w Krakowie i z tym miastem związał się już na dobre. Udzielał się w organizacjach kombatanckich, m.in. Światowym Związku Żołnierzy AK oraz Niezależnym ŚZŻAK. Odegrał dużą rolę w powstaniu krakowskiego Muzeum AK. Wraz z kolegami kombatantami przez wiele lat pomagał, dokładając do tego często z własnej kieszeni, dzieciom i młodzieży polskiej ze Wschodu.