Podnieśli z gruzów polskie Monte Cassino

Bogdan Gancarz

|

Gość Krakowski 32/2019

publikacja 08.08.2019 00:00

Gdy 80 lat temu benedyktyni powrócili po 123 latach do swojego klasztoru w podkrakowskim wówczas Tyńcu, zastali tam tylko ruiny. Dzisiaj prawie nie ma po nich śladu, a opactwo jest kwitnącym ośrodkiem życia duchowego w Polsce.

▲	Przed o. Pawłem Sczanieckim, „kawalerzystą w habicie”, to miejsce nie miało żadnych tajemnic. ▲ Przed o. Pawłem Sczanieckim, „kawalerzystą w habicie”, to miejsce nie miało żadnych tajemnic.
Bogdan Gancarz

W kościele pw. Świętych Apostołów Piotra i Pawła na terenie opactwa tynieckiego 30 lipca odprawiono po łacinie Mszę św., w czasie której wspólnota dziękowała Panu Bogu za to, że 80 lat temu dał ducha gorliwości braciom powracającym do Tyńca, aby wskrzesić życie benedyktyńskie. Nabożeństwu przewodniczył o. Bernard Lorent, opat belgijskiego klasztoru Maredsous. – Maredsous to „babka” naszego opactwa, gdyż z niego wywodzi się opactwo w Zevenkerken pod Brugią, skąd pochodzili polscy mnisi, którzy wraz z o. Karolem van Oostem w 1939 r. przybyli do Tyńca – przypomina o. Szymon Hiżycki OSB, obecny opat tyniecki.

Dostępne jest 7% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.