Na start, po nóż!

Monika Łącka

|

Gość Krakowski 32/2019

publikacja 08.08.2019 00:00

Gdy u 14-letniej dziś Wiktorii 12 lat temu zdiagnozowano dużego i nietypowo położonego guza mózgu, wielu lekarzy nie dawało dziewczynce szans na życie.

▲	W poprzednich 7 edycjach wystartowało w sumie 10 tys. śmiałków, którzy przebiegli łącznie 57 154 km i zebrali aż 1 047 255 zł. Wszystkie pieniądze zostały przekazane  na wyposażenie szpitala. ▲ W poprzednich 7 edycjach wystartowało w sumie 10 tys. śmiałków, którzy przebiegli łącznie 57 154 km i zebrali aż 1 047 255 zł. Wszystkie pieniądze zostały przekazane na wyposażenie szpitala.
Monika Łącka /Foto Gość

Najpierw długo nie mogli zdiagnozować, co tak naprawdę dolega Wiktorii. A gdy już stało się jasne, że w jej głowie znajduje się intruz o wymiarach 7,5 ¥ 3,5 ¥ 4,5 cm, bezradnie rozkładali ręce.

Skuteczny i bezpieczny

– Przez 1,5 roku w Polsce i za granicą próbowaliśmy znaleźć kogoś, kto by się podjął operacji. Bezskutecznie. Czas mijał, guz się powiększał, a lekarze pytali tylko: „Chcecie mieć roślinkę?”. Operacja wiązała się bowiem z dużym ryzykiem. My jednak chcieliśmy walczyć o życie córki – wspomina Katarzyna Jaworska, mama Wiktorii. – W końcu przypadkiem i zrządzeniem Bożym trafiliśmy pod opiekę prof. Stanisława Kwiatkowskiego, kierownika Oddziału Neurochirurgii Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Prokocimiu. Akurat miał wylatywać do USA, ale wyniki badań Wiktorii zdążył jeszcze zobaczyć w nocy i nie miał wątpliwości, że działać trzeba, bo przecież USD dysponuje odpowiednim narzędziem – nożem CUSA.

Dostępne jest 21% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.