Wymaszerowali spadkobiercy kadrowiaków

Bogdan Gancarz Bogdan Gancarz

publikacja 06.08.2019 11:15

Z krakowskich Oleandrów wymaszerowali dzisiejszego ranka uczestnicy LIV (39. po wojnie) Marszu Szlakiem I Kompanii Kadrowej.

Wymaszerowali spadkobiercy kadrowiaków Najstarszym uczestnikiem marszu jest 78-letni Adam Barnat z Łańcuta, syn legionisty. Idzie zawsze w mundurze legionowym. Bogdan Gancarz /Foto Gość

Przemarsz upamiętnia wyjście z tego miejsca 6 sierpnia 1914 r. I Kompanii Kadrowej Strzelców, odprawianej przez komendanta Józefa Piłsudskiego. Kadrowiacy pod dowództwem Tadeusza Kasprzyckiego przekroczyli wówczas w Michałowicach granicę zaboru rosyjskiego, by walczyć o niepodległość.

- W tym miejscu zawsze o świcie zastanawiamy się, czym był wymarsz I Kompanii Kadrowej w 1914 r. i czym teraz jest ta nasza wspólna wędrówka, która rozpoczyna się dziś, a zakończy 12 sierpnia w Kielcach - powiedział minister Jan Józef Kasprzyk, szef Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych, honorowy komendant marszu zwanego potocznie "Kadrówką". Wskazał, że kompania miała cele militarne i polityczne, "mające m.in. pokazać, że polska szabla istnieje w tej wojnie, wymodlonej, wymarzonej, bo dającej Polsce szanse na odzyskanie niepodległości". - Był jednak też cel najważniejszy - obudzenie sumień Polaków i pokazanie, że warto poświęcić swoje życie i zdrowie, aby obudzi naród. I ten naród się obudził. Ta lekcja i ten cel stoją przed każdym z nas i współcześnie. Każdy z nas ma własne cele. Są jednak także cele wspólnotowe. Celem każdego z nas, obecnych dziś tutaj, jest budzenie sumień i wskazywanie, że warto służyć Polsce, że Polska, aby nigdy już nie zginęła z mapy Europy i świata, musi być państwem silnym. Przed wami, spadkobiercy I Kompanii Kadrowej, leży zadanie obudzenia sumień waszych rówieśników, że nie żyją tylko dla siebie, ale żyją dla wspólnoty, którą nazywamy ojczyzną - dodał minister Kasprzyk.

- Po raz kolejny wyruszymy, aby głośno wykrzyczeć, że niepodległość i wymarsz I Kompanii Kadrowej trzeba świętować nie tylko wtedy, kiedy są okrągłe rocznice, ale każdego roku. Bo niepodległość to obowiązek, nie prężenie się przed kamerami przy nadzwyczajnych okazjach - powiedział Dionizy Krawczyński, tegoroczny komendant marszu, ubrany w mundur przedwojennego 27 Pułku Ułanów Wojska Polskiego.

W marszu nazywanym także "Przygodą z Ojczyzną" idą m.in. młodzież ze Związku Strzeleckiego "Strzelec", harcerze, uczniowie szkół noszących imię J. Piłsudskiego, żołnierze z jednostek Wojska Polskiego dziedziczących tradycje legionowe. Konno towarzyszą im ułani ze stowarzyszeń kultywujących tradycje kawaleryjskie II RP. Marszowicze są podzieleni na plutony noszące imiona dowódców plutonów I Kompanii Kadrowej: Kazimierza Herwina-Piątka, Henryka Kroka-Paszkowskiego, Stanisława Burhardta-Bukackiego i Jana Kruka-Kruszewskiego. Czwarty pluton składa się tym razem z żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej.

Najstarszym uczestnikiem marszu, w którym wraz z oddziałami kawalerii bierze udział ok. 350 osób, jest 78-letni Adam Barnat z Łańcuta. Najmłodszą będzie zaś pewna dwulatka, która wyruszyła wraz z rodzicami Moniką i Adamem.

 - Idę już po raz szósty. Chciałbym dociągnąć na szlaku "Kadrówki" do dziewięćdziesiątki. Mój ojciec Władysław był legionistą w 1 Pułku strzelców, dowodzonym przez Edwarda Śmigłego-Rydza. Jego bezpośrednim dowódcą w III batalionie był dwa lata starszy od niego krajan z Rzeszowszczyzny Leopold Lis-Kula. Niosę ze sobą symboliczną fotografię, wykonaną w muzeum w Łańcucie, pokazującą sztafetę pokoleń. Stoję tam w mundurze legionowym, który i teraz mam na sobie, obok powiększonej fotograficznie postaci mego ojca, ubranego w mundur, w którym walczył pod dowództwem Lisa-Kuli - powiedział A. Barnat, niosący w marszu zawsze karabin typu Mannlicher, jakiego używali niegdyś legioniści.

- Na przykładzie "Kadrówki" można rzeczywiście powiedzieć, że istnieje ta sztafeta pokoleń. Nie tylko rodzinna. Wszyscy młodzi uczestnicy marszu poznają żołnierską przeszłość tych, którzy wymaszerowali z Oleandrów w 1914 roku. Łączy ich wspólna idea umiłowania niepodległości Polski - powiedział minister Kasprzyk.

Bardzo ujęty corocznym licznym udziałem w marszu młodzieży był obecny dziś na Oleandrach 91-letni Bogusław Nizieński z Warszawy, sędzia Sądu Najwyższego w stanie spoczynku, w czasie wojny żołnierz Narodowej Organizacji Wojskowej i Armii Krajowej, syn płk. Kazimierza Nizieńskiego, żołnierza 3 Pułku Piechoty Legionów. - Wzruszająca jest ta ciągłość myślenia o ojczyźnie wśród młodych. Tak trzymać! Bo młodzi to przyszłość Polski - powiedział sędzia Nizieński, kawaler Orderu Orła Białego.

W tym roku uczestnicy marszu idą z nowym sztandarem. - To replika starego, który był noszony przez nieżyjącego już chorążego Adama Słupka i sfatygował się w trakcie wielu lat używania. Będzie używana na trasie, w trakcie większych uroczystości zaś będzie nam służył nadal ten stary - powiedział komendant Krawczyński.

W marszu po raz kolejny idzie 29-osobowa grupa młodzieży z Chojnic. - Chcemy nauczyć młodych postaw patriotycznych i pokazać Małopolanom, że takie postawy na Pomorzu występują  - powiedział Piotr Meger, opiekun grupy.