Nogi bolą, ale mamy cel

db

publikacja 08.08.2019 16:52

Naciągnięcia mięśni, obtarte stopy, skręcenia stawów - takie kontuzje spotykają pielgrzymów, którzy zdecydowali się pokonać kilkadziesiąt kilometrów pieszo, by dotrzeć na Jasną Górę.

Nogi bolą, ale mamy cel Pielgrzymi wspólnoty trzeciej podczas postoju i Mszy św. w Wolbromiu. Miłosz Kluba /Foto Gość

Pielgrzymka to dla nich czas, kiedy mogą się wewnętrznie wyciszyć i przemyśleć wiele spraw. - Warto się trudzić dla Maryi. To jest takie pragnienie, które wlewa w nas Duch Święty. To wynika z potrzeby serca i duszy - mówi Pani Anna z wspólnoty trzeciej - podgórsko-wielickiej.

Rodzinna atmosfera pozwala poczuć, że wszyscy chrześcijanie podążający w kierunku Częstochowy mają ten sam cel. Kamil  mówi, że we wspólnocie panuje wielka empatia i chęć pomocy drugiemu człowiekowi. Według niego czuć braterstwo i związanie z Przywódcą, jakim jest Jezus Chrystus. - Ludzie, których mijamy na trasie również są empatyczni, czują, że trudy marszu w różnych warunkach to dla nas ból, pomagają w tych chwilach, w których tego potrzebujemy - mówi.

W ciągu dnia pielgrzymi przemierzają około 30 kilometrów. - Kiedy milczymy kilometry się wydłużają, ale jak się śpiewa to nie odczuwamy tej drogi - mówi pani Dominika. Pani Dorota dodaje: - Pojawia się zmęczenie, bolą nogi, nie tylko mnie, bo moje dzieci również, ale ogólnie jesteśmy radośni, pełni entuzjazmu, mamy cel.