Już widać różne charaktery

Miłosz Kluba

|

Gość Krakowski 35/2019

publikacja 29.08.2019 00:00

W domu Klaudii i Szymona Marców czeka już 6 dziecięcych łóżeczek. Jako pierwsze ze szpitala wyszły Kaja i Nela. 19 sierpnia do Tylmanowej pojechali Tymon i Filip, a trzy dni później – Zosia.

Rodzice dostali  od dyrekcji lecznicy pamiątkowe, oprawione w ramkę śpioszki, przypominające, ile każde z dzieci mierzyło i ważyło w dniu porodu. Rodzice dostali od dyrekcji lecznicy pamiątkowe, oprawione w ramkę śpioszki, przypominające, ile każde z dzieci mierzyło i ważyło w dniu porodu.
Miłosz Kluba /Foto Gość

Kiedy wypisywano dwoje z sześciorga rodzeństwa, kierownik oddziału Neonatologii Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie prof. Ryszard Lauterbach zapewniał, że za kilka lub kilkanaście dni wszystkie dzieci będą już w domu. Rozmawiając z dziennikarzami, cieszył się z postępów, jakie dzieci zrobiły w pierwszych trzech miesiącach życia. – Samodzielnie oddychają, zjadają duże porcje jedzenia. Wystarcza im to do tego, żeby rosnąć i rozwijać się bez kroplówek – zapewniał. Podkreślał przy tym rolę nie tylko lekarzy, ale także pielęgniarek i fizjoterapeutów. Dzieci od pierwszych dni musiały bowiem być rehabilitowane.

Dostępne jest 19% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.