Ruch Światło–Życie w parafii św. Klemensa w Wieliczce istnieje już pół wieku

Monika Łącka Monika Łącka

publikacja 06.10.2019 00:31

Oazowicze uczcili ten jubileusz Mszą św., wieczorem wspomnień i agapą.

Ruch Światło–Życie w parafii św. Klemensa w Wieliczce istnieje już pół wieku Wielicka oaza zapewnia, że chce działać kolejnych 50 lat, a nawet jeszcze dłużej. Monika Łącka /Foto Gość

Najpierw powstała oaza w Nowym. Później ta idea została zaszczepiona nieopodal Krakowa, na wielickiej ziemi, w parafii św. Klemensa, gdzie pracował wtedy ks. Władysław Gil.

Gdy tylko ten młody kapłan (z 10-letnim stażem) w 1969 r. został tam przeniesiony, nawiązał kontakt z centralą Ruchu Światło–Życie w Krościenku nad Dunajcem. Pojechał też do Krościenka na pierwszą oazę, gdzie ks. Franciszek Blachnicki gromadził księży z całej Polski i uczył ich zmian posoborowych.

- Widziałem tam również młodzież z całej Polski, działającą jawnie. Nawet kard. Karol Wojtyła dziwił się potem temu i mówił, że kiedy on pracował z młodymi, to wszystko musiało być po cichu, bo władze sprzeciwiały się temu - wspominał ks. prałat Gil podczas uroczystości jubileuszowych.

Z kolei ks. infułat Stanisław Olszówka, który przed laty też posługiwał w Wieliczce, wspominał w homilii, że pierwsi wieliccy oazowicze byli bardzo gorliwi - na przekór temu, co mówili wówczas ludzie: że nie będą oni potrafili odważnie iść za Chrystusem. A oni nie tylko stawiali sobie wymagania, ale też mieli wspólny cel: postawić słowo Boże w centrum swojego życia.

- Przez tych 50 lat przez wielicką oazę przewinęło się ponad 1000 osób i każda z nich wyniosła stąd coś dla siebie, czerpiąc z osobistego czytania Pisma Świętego, ze wspólnej modlitwy, ze spotkań kręgów biblijnych. Nie wierzę więc, że jest ktoś, kto potem odszedł od oazy i od Boga, a nawet, jeśli tak się zdarzyło, to Bóg nawet po latach przywróci go Kościołowi - mówił ks. Olszówka.

Po Eucharystii oazowicze dawni i obecni spotkali się w Mediatece na wieczorze wspomnień i podziękowań. Piotr Dobosz, który do dziś jest związany z oazą, odczytał m.in. pierwszą stronę oazowej kroniki.

"Ks. proboszcz Władysław Grohs i parafia wielicka wysłali trzech chłopców na kurs lektorski do Jazowska w sierpniu 1969 r. Droga prowadziła jednak przez Krościenko. Zgłosili się więc na Kopią Górkę i… zostali tam dwa tygodnie. Na kurs nie dotarli. A proboszcz był nieświadomy, że gdy wrócą, przywiozą do parafii coś nowego. Ks. Franciszek Blachnicki wprowadził ich w oazę lektorską i już 28 sierpnia zostali uroczyście dopuszczeni do służby lektorskiej podczas Mszy św. Powstanie ruchu oazowego zawdzięczamy zaś ks. Władysławowi Gilowi, który mobilizując nas do pracy wkładał swój siły, czas a przede wszystkim uśmiech i serce, choć nie miał z nami łatwo. 21 września o godz. 8 rano przygotowaliśmy Mszę św. w obrządku posoborowym - procesja z krzyżem, dwóch akolitów, lektor, kantor i schola dziewcząt pod kierownictwem s. Włodzimiery. Była to pierwsza taka Msza w Wieliczce".

Z kolei ks. Ryszard Gacek, diecezjalny moderator Ruchu Światło–Życie przestrzegał, by oazowicze nigdy nie mówili, że już nie są w oazie.

- Byliście w niej, jesteście i będziecie, bo ta wspólnota tak wiele dała wam w życiu. Dawajcie więc świadectwo i przyznawajcie się do Ruchu i do swojego życia z Chrystusem, aż do śmierci - prosił ks. Gacek.

Więcej o wielickiej oazie, i o tych, którzy ją tworzyli (i nadal tworzą) napiszemy w numerze 42 "Gościa Krakowskiego" (na 20 października).