Wciąż ciągnie go do ludzi

Bogdan Gancarz

|

Gość Krakowski 1/2020

publikacja 02.01.2020 00:00

Ojciec Leon Knabit, benedyktyn z Tyńca, skończył niedawno 90 lat. Mimo to jeszcze nie w pełni się ustatkował i nadal go gdzieś duszpastersko nosi.

Na dwa miesiące przed ostatnimi okrągłymi urodzinami. Podczas krakowskich Targów Książki do mnicha zawsze przychodzi wielu młodych czytelników. Na dwa miesiące przed ostatnimi okrągłymi urodzinami. Podczas krakowskich Targów Książki do mnicha zawsze przychodzi wielu młodych czytelników.
Bogdan Gancarz /Foto Gość

Od 66 lat jest kapłanem. Wkrótce minie 90 lat od jego chrztu, a potem lat 60, od kiedy... został ojcem Leonem. Piękne preteksty do świętowania jubileuszów w kochającym takie okazje Krakowie. – Eeee... To jedynie skromne rocznice, a nie jubileusze, bo – według biblistów – jubileusze odbywają się co 100 lat. Poczekajmy więc jeszcze trochę – śmieje się o. Leon.

Przylgnął do nas

Urodził się 26 grudnia 1929 r. w Bielsku Podlaskim, otrzymując na chrzcie, który odbył się 6 lutego następnego roku, imię Stefan. Wyświęcony na kapłana 27 grudnia 1953 r. w Siedlcach szybko przylgnął jednak do archidiecezji krakowskiej. Prócz duchowego przyciągania Krakowa zadecydowały o tym wpierw... słabe płuca. W czerwcu 1954 r., zagrożony gruźlicą, został wysłany przez swojego biskupa – Ignacego Świrskiego – do jego przyjaciela, proboszcza podhalańskiej parafii w Gronkowie, na rekonwalescencję górskim powietrzem.

Dostępne jest 9% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.