Zacząłem od Różańca

Gość Krakowski 33/2020

publikacja 13.08.2020 00:00

O swojej pielgrzymce i potrzebie pokuty mówi Michał Ulewiński, który przemierza cały kraj z ważącym kilkanaście kilogramów krzyżem.

– Do modlitwy zawsze staram się dodawać: „Jezu, ufam Tobie. Jezu, Ty się tym zajmij”. I wtedy Pan się wszystkim zajmuje – mówi. – Do modlitwy zawsze staram się dodawać: „Jezu, ufam Tobie. Jezu, Ty się tym zajmij”. I wtedy Pan się wszystkim zajmuje – mówi.
Miłosz Kluba /Foto Gość

Miłosz Kluba: Jak zaczęła się Pana pielgrzymka?

Michał Ulewiński: Po rozważaniach Apokalipsy dostałem natchnienie, aby uczynić na Polsce znak krzyża, żeby ludzie się nawracali, żebyśmy się otworzyli na Ducha Świętego, więc podjąłem taką pokutę. Wiedziałem, że bez tego nie możemy dostąpić błogosławieństwa. Bardzo ważne są dla mnie słowa z „Dzienniczka” św. s. Faustyny: „Polskę szczególnie umiłowałem, a jeżeli posłuszna będzie woli mojej, wywyższę ją w potędze i świętości”. Jeżeli to ma się stać, najpierw musimy podjąć pokutę. A dosłownie pielgrzymka zaczęła się od Różańca. Nie wiedziałem, jak ma wyglądać trasa, ale przypomniały mi się słowa Jana Pawła II o krzyżu, który „ogarnia całą naszą ziemię od Tatr po Bałtyk”. Wiedziałem, że będę szedł od morza aż po Giewont, ale nie wiedziałem, skąd zacząć. Przejechałem na mapie w linii prostej od Giewontu na północ, trafiłem na Zalew Wiślany. Tam zacząłem powiększać mapę i wyskoczyła mi miejscowość Różaniec. To też jest jakiś znak.

Dostępne jest 23% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.