Od Szymona do Weroniki

Monika Łącka

|

Gość Krakowski 46/2020

publikacja 12.11.2020 00:00

Gdy rok temu o. Leonard Hryniewski OFM pomyślał, że warto, aby w Kalwarii Zebrzydowskiej powstał Dom Życia, nie przypuszczał, że jego propozycja wyprzedzi czas.

▲	– Chcemy stworzyć miejsce, w którym miłość do drugiego człowieka będzie realizowała się w byciu razem, współodczuwaniu i współcierpieniu – mówi zakonnik. ▲ – Chcemy stworzyć miejsce, w którym miłość do drugiego człowieka będzie realizowała się w byciu razem, współodczuwaniu i współcierpieniu – mówi zakonnik.
o. Alojzy Garbarz OFM

Właśnie wtedy, przed rokiem, o. Leonard jako psychoterapeuta i przyjaciel towarzyszył rodzicom, którzy dowiedzieli się, że dziecko, na które czekają, ma zespół Patau, czyli tzw. wadę letalną. To był szok, a dramat, który przeżywali Basia i Mateusz Krzyśkowie, o. Leonard porównał do drogi krzyżowej, gdzie niezbędna jest pomoc Szymona i Weroniki. Ta myśl nie dawała mu spokoju, bo przecież jako zakonnik mieszkający w kalwaryjskim klasztorze niezliczoną liczbę razy przemierzał dróżki Jezusa i Maryi i rozważał sceny, w których Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść krzyż, a Weronika subtelnie towarzyszy w męce i ociera twarz Chrystusa. Na dróżkach, pomiędzy tymi stacjami, znajduje się też mały dom, który – wydawać by się mogło – nie jest nikomu potrzebny. Nie mogło być w tym przypadku.

Dostępne jest 18% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.