Ulica daje dużo swobody

Gość Krakowski 46/2020

publikacja 12.11.2020 00:00

O śpiewaniu Wodeckiego, Młynarskiego i Demarczyk po francusku opowiada François Martineau.

▲	– W naszej rodzinie muzyka jest wszechobecna – mówi Francuz. ▲ – W naszej rodzinie muzyka jest wszechobecna – mówi Francuz.
zdjęcia Miłosz Kluba /Foto Gość

Miłosz Kluba: Jak trafił Pan do Krakowa?

François Martineau: W 2011 r. przyjechałem na studia. Pomysł był taki, żeby nauczyć się polskiego i zostać tłumaczem.

Dlaczego akurat polskiego?

To był totalny przypadek. Kiedy byłem w Senegalu na misjach z katolicką akcją humanitarną „Domy Serca”, odkryłem swoje zdolności językowe. Trudno byłoby jednak wykorzystać w pracy dialekt „wolof”, którego tam się nauczyłem. Wtedy postanowiłem, że chcę wyjechać do jakiegoś kraju, nauczyć się tam języka i zostać tłumaczem. Na chybił trafił wskazałem widelcem miejsce na mapie Europy. Padło na Polskę. Potem to się potwierdziło w różnych rozmowach.

Dostępne jest 8% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.