Mimo skończonej niedawno dziewięćdziesiątki Adam Macedoński, krakowianin o lwowskich korzeniach, jest wciąż aktywny. Wiele osób mijających go na ulicy zapewne nie zdaje sobie sprawy, że ten starszy pan o nieśmiałym uśmiechu jest człowiekiem, którego życiorysem można by obdzielić kilka osób.
Był świadkiem i uczestnikiem dramatycznych wydarzeń. Nie przeszkodziło mu to jednak działać w duchu pojednania i zachować pogodny charakter.
Bogdan Gancarz /Foto Gość
Jest nie tylko świadkiem epoki, lecz brał również czynny udział w wielu tworzących ją wydarzeniach. Urodzony 29 stycznia 1931 r. w mieście nad Pełtwią „Adam – wolny lwowiak”, jak mawia o nim historyk prof. Ryszard Terlecki, jako chłopiec był w Krakowie zaprzysiężonym członkiem powojennej konspiracji niepodległościowej. W 1946 r. uczestniczył zaś w słynnej krakowskiej trzeciomajowej manifestacji antykomunistycznej („Usłyszałem, że krzyczą: »Lwów i Wilno«, to poszedłem” – wspominał), a w 1960 r. bronił krzyża w Nowej Hucie.
Dostępne jest 14% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.