Polscy benedyktyni z pionierską misją na Ukrainie

Magdalena Dobrzyniak

publikacja 18.03.2021 15:22

Mnisi rozpoczynają posługę we Lwowie. Czterech braci - dwóch z Tyńca i dwóch z Lubinia - będzie posługiwać w nowym kościele pw. św. Benedykta i tworzyć kapelanię dla sióstr benedyktynek, które założyły we Lwowie klasztor św. Józefa.

Polscy benedyktyni z pionierską misją na Ukrainie Siostry benedyktynki na terenie nowego klasztoru we Lwowie. opactwo benedyktynów w Lubiniu

Konsekracja klasztoru odbędzie się 19 marca, w uroczystość św. Józefa. - Jest świętym, który milczy i przede wszystkim słucha Boga, a to jest główna idea monastycyzmu. Najpierw słuchamy Boga, a modlitwa jest naszą odpowiedzią na Jego głos. Nawet nasza reguła zaczyna się od słowa "słuchaj" - podkreśla br. Leopold Rudziński OSB, pierwszy pochodzący z Ukrainy benedyktyn, który formację zakonną przeszedł w Tyńcu, a dziś jest już we Lwowie.

Z materiałów, do których dotarł, wynika, że w XII w. istniał klasztor benedyktyński w Kijowie. Dzieje tej wspólnoty są krótkie, bo skończyły się po najeździe Mongołów i Tatarów na Kijów w 1240 roku. Inaczej wygląda sprawa z klasztorami żeńskimi. Do 1945 r. we Lwowie było ich kilka - benedyktynki klauzurowe, sakramentki i zakon obrządku ormiańskiego. Pochodzenie benedyktyńskie mieli też niektórzy biskupi kijowscy. - Jest to naturalne, bo zanim powstały zakony żebracze franciszkanów czy dominikanów, benedyktyni byli główną siłą ewangelizacyjną w Kościele - wyjaśnia pierwszy ukraiński mnich tego zakonu.

W Żytomierzu istnieje opactwo sióstr, które od kilku lat przygotowywały się do założenia fundacji we Lwowie. Zaprosił je abp Mieczysław Mokrzycki, kiedy pewna rodzina ze Szwajcarii postanowiła ufundować klasztor w stolicy zachodniej Ukrainy.

Mniszki zdają sobie sprawę, że stoi przed nimi wyzwanie trudne do udźwignięcia, dlatego poprosiły o wsparcie benedyktynów z Polski, a abp Mokrzycki zaprosił mnichów do współtworzenia klasztoru lwowskiego. Metropolita zagwarantował pomoc i od razu przeznaczył dla braci całą wybudowaną niedawno kapelanię. 

Podczas pierwszego we współczesnej historii zakonu "synodu opatów polskich" podjęto decyzję o wspólnej fundacji na Ukrainie. - W tradycji benedyktyńskiej jest to pewne novum, bo zazwyczaj to jeden klasztor - matka funduje inny, za który bierze odpowiedzialność. Tym razem musieliśmy wypracować nowe zasady, bo żaden z polskich klasztorów nie był w stanie samodzielnie podjąć się tego zadania - wyjaśnia o. Maksymilian Nawara OSB, który jest koordynatorem projektu i przybył do Lwowa wraz z br. Leopoldem i br. Borysem Kotowskim z Tyńca oraz br. Efremem Michalskim z Lubinia.

Misyjny zapał w zakonie nie gaśnie. Do dzisiaj istnieją w Niemczech klasztory misyjne, które zakładają nowe fundacje w tak odległych miejscach, jak Kuba, Korea Południowa czy kraje afrykańskie. Takim "egzotycznym" kierunkiem jest też Ukraina, gdzie żyje niewielu katolików obrządku rzymskiego. Życie monastyczne jest tam rozwinięte w Kościołach obrządku wschodniego. Jedyną wspólnotą tego typu w Kościele rzymskokatolickim jest opactwo sióstr benedyktynek w Żytomierzu, powstałe dzięki zaangażowaniu klasztoru w Wilnie. - Mamy nadzieję, że będziemy wspierać rozwój tej formy życia zakonnego na Ukrainie - mówi br. Leopold. 

Jak podkreśla o. Maksymilian, na Ukrainie napięcia międzywyznaniowe są bardzo silne. Obecność benedyktynów, dla których hasłem przewodnim są słowa: "Ordo et pax" (Ład i pokój), będzie znakiem nadziei, a sam klasztor gościnnym miejscem, gdzie spotykają się ludzie różnych konfesji.