Przepadł w niebo. Wspomnienie o śp. ks. Pawle Mieleckim

Monika Łącka Monika Łącka

publikacja 22.04.2021 08:30

- W oczy rzucał się jego spokój, nadludzki wręcz, pochodzący od Boga, bo Paweł był człowiekiem głębokiej modlitwy. Był naszą ostoją i powiernikiem - mówią przyjaciele i współpracownicy z Komitetu Organizacyjnego ŚDM Kraków 2016 i małopolskiej policji, której był kapelanem.

Przepadł w niebo. Wspomnienie o śp. ks. Pawle Mieleckim Symbole ŚDM zostały przywiezione do Krakowa z Przemyśla. Chwilę przed oficjalnym wprowadzeniem ich do sanktuarium św. Jana Pawła II "strzeże" ich trzech kapłanów: ks. Andrzej Wołpiuk (po lewej), ks. Paweł Mielecki (pośrodku) i ks. Rafał Marciak. Archiwum ks. Andrzeja Wołpiuka

W sekcji pastoralnej KO ŚDM Kraków 2016 ks. Paweł współpracował m.in. z ks. Rafałem Marciakiem, koordynując np. działania młodzieżowych zespołów parafialnych w diecezji krakowskiej. - Dla dobra Kościoła nie wahał się wziąć na siebie różnych spraw. Był bardzo pracowity, lojalny, gorliwy. Nie odmawiał pomocy, nawet jeśli trzeba było posiedzieć nad czymś w nocy albo jechać na wywiad do Warszawy, a rano wrócić do pracy - wspomina ks. Rafał.

Ksiądz Andrzej Wołpiuk z sekcji rejestracji podkreśla z kolei, że jego znajomość z ks. Mieleckim ugruntowała się poprzez modlitwę i wspólną pracę. - Dla mnie on cały czas jest, bo trudno jest pogodzić się z tym, że tak nagle go zabrakło. Obecnie pracuję w parafii w Kętach, skąd pochodził ks. Paweł, więc gdy jechał w odwiedziny do rodziców, często wpadał do mnie na kawę. Mieliśmy podobny sposób myślenia i - można powiedzieć - nić porozumienia - opowiada.

Zauważa również, że cechą charakterystyczną ks. Pawła była jego skromność, a nawet chęć bycia na drugim planie. - Jeden tego przykład mam na zdjęciu z chwil kończących Światowe Dni Młodzieży. Po Mszy Rozesłania, gdy przed ołtarzem mieszały się delegacje krakowska i panamska (wymachujące flagami), widać wiele osób, a ks. Pawła trudno dostrzec, bo jest na tej fotografii zupełnie z tyłu, jakby tylko obserwował to, co się dzieje. Tak było często - jego praca była cicha, jakby niezauważana, a jednocześnie bardzo ważna. Z kolei on sam zawsze dawał mądre, przemyślane wskazówki - zaznacza ks. Wołpiuk.

Przepadł w niebo. Wspomnienie o śp. ks. Pawle Mieleckim   Zakończenie ŚDM Kraków 2016 po Mszy św. na Brzegach. Ksiądz Mielecki stoi skromnie w sutannie i obserwuje radość młodych (jest pod wizerunkiem Jezusa Miłosiernego, tuż obok flag Panamy). Archiwum ks. Andrzeja Wołpiuka

Co ważne, ks. Paweł był też opanowany i biły z niego pogoda ducha oraz rozmodlenie. - Nawet pod koniec przygotowań do ŚDM, gdy zmęczenie było już wielkie, a emocje jeszcze większe, bo wiele rzeczy w ostatniej chwili sypało się, on zachowywał spokój i optymizm - dodaje ks. Andrzej, a ks. Grzegorz Nazar, proboszcz parafii greckokatolickiej w Gorlicach, który podczas ŚDM również pracował w sekcji rejestracji, nie ma wątpliwości, że ten spokój ks. Pawła pochodził od Boga. - Był ostoją. Nawet w trudnych sytuacjach potrafił powiedzieć: "To się uda", "Damy radę", "Pan Bóg tę sprawę rozwiąże, bo to On działa przez nasze ręce" - opowiada ks. Grzegorz i przypomina, że ks. Mielecki lubił troszczyć się o innych. Widząc, że ktoś z Komitetu Organizacyjnego ŚDM przez kilka godzin nie wstawał od komputera, podchodził i pytał, czy przynieść kanapkę albo zachęcał, by wyjść na kilka chwil na świeże powietrze i odpocząć. - Był naszym powiernikiem. Gdy potrzebowaliśmy rozładować emocje, wyrzucić z siebie różne rzeczy, to zaczepialiśmy Pawła i rozmawialiśmy, czasem w biurze, a czasem szło się "na miasto" - dodaje ks. Nazar.

Księdzu Pawłowi nie brakowało też poczucia humoru. - Pewnego dnia jedna z koleżanek z sekcji dostała ptasie mleczko, ale... nie otwierała go. Gdy siedzieliśmy, pracując do późna w nocy, stwierdził nagle, że potrzeba mu cukru. Ja też potrzebowałem. Słysząc to, zaśmiał się, że zaraz nas rozrusza - wspomina ks. Grzegorz. Okazało się, że ks. Mielecki zauważył, iż to ptasie mleczko można w sprytny sposób otworzyć i wysunąć jedną szufladkę słodkości. - Na moje wątpliwości, że przecież koleżanka w końcu zauważy, że jej podjadamy ptasie mleczko, zapewnił, że odkupimy. I rzeczywiście - następnego dnia przyniósł pudełko i dyskretnie podmienił to, które otworzyliśmy. A potem jeszcze przez tydzień, co drugi dzień, kupowaliśmy ptasie mleczka - mówi ks. Nazar.

Piękne wspomnienia o ks. Pawle zachowali też jego świeccy współpracownicy. Ania przekonuje na przykład, że w komitecie był on ważną osobą - nie ze względu na funkcję, bo nie to się w gruncie rzeczy liczyło, ale ze względu na to, co sobą wnosił. - Był obecny, poświęcał tej pracy wiele czasu i serca, a przede wszystkim - zawsze można było na niego liczyć. Wiele osób, gdy potrzebowało rozmowy, szło do niego. Nie tworzył zbędnego dystansu. Przeciwnie - niezliczoną liczbę razy śmialiśmy się i wspólnie błaznowaliśmy, by rozładować napięcia i stres. A wspólnie przeżywane wzloty i upadki, smutki i radości tworzyły więzi, które przetrwały - wspomina i dodaje, że ks. Paweł był wierzącym kapłanem i bardzo kochał Jezusa. - Zwierzył się kiedyś, że nieraz, czytając Ewangelię, sam wzruszał się do łez. A fakt, że urodził się tego samego dnia, w którym Karol Wojtyła został papieżem, był dla niego bardzo ważny. O ile pamiętam, słowa z jego obrazka prymicyjnego były słowami Jana Pawła II i brzmiały mniej więcej tak: "Jeśli idzie się za Bogiem, to na przepadłe". No i przepadł. Wierzę, że w niebo... - zamyśla się Ania.

Kasia Wasiutyńska (podczas ŚDM: Kucik) przekonuje natomiast, że ks. Paweł był takim kapłanem, jakiego w komitecie bardzo było trzeba. - Nie musiał mówić wiele, ale obserwował i szukał rozwiązań. Tak, jak pewnej soboty... Następnego dnia mieliśmy jechać (wraz z ks. Pawłem) do jednej parafii, by szkolić liderów. Okazało się jednak, że biuro, choć miało zostać dla nas otwarte, ktoś niechcący zamknął. A tam zostały materiały dla młodych i koszulki. Ksiądz Paweł pomyślał chwilę, wyszedł z Kanoniczej, a po chwili wrócił, niosąc drabinę i wspiął się po niej do biura (do tych drzwi mieliśmy klucz) - uśmiecha się Kasia.

Tomek, który z ks. Pawłem pracował przy organizacji rekolekcji "Dla nas i całego świata" poprzedzających ŚDM, docenia z kolei otwartość ks. Pawła na młodych. - Przypominał, byśmy - jako młodzi archidiecezji krakowskiej - nie zmarnowali Światowych Dni Młodzieży, a potem, po ich zakończeniu, mówił to samo i zachęcał, byśmy zrobili coś więcej. Tak powstały rekolekcje po Światowych Dniach Młodzieży ("Ogień dla nas i całego świata") - wyjaśnia Tomek. Zauważa też, że ks. Paweł nigdy nie limitował czasu na rozmowę i zawsze można było do niego zadzwonić. - Rozmowa nie zawsze jednak była łatwa, bo mówił rzeczy, które od rozmówcy czegoś wymagały. Jeśli ktoś szukał duchowej rady, dawał takie wskazówki, które niekoniecznie chciałoby się usłyszeć, bo to były trudne słowa, a przecież czasem chciałoby się iść na skróty - zaznacza Tomek.

Od 2018 r. ks. Paweł pracował w parafii bł. ks. Jerzego Popiełuszki na krakowskim Złocieniu. Jego proboszcz ks. Bogdan Sarniak zapewnia, że i tu nigdy nie stronił od pracy, ale nawet sam sobie jej dokładał, a w to, co robił, bardzo się angażował.

W 2018 r. ks. Paweł rozpoczął również posługę kapelana małopolskiej Policji. Policjanci szybko zaczęli doceniać serce, które im okazywał. Wspominają, że był otwarty na rozmowę z nimi, a w te rozmowy umiejętnie wplatał treści zaczerpnięte z Pisma Świętego i zawsze czekał na chętnych do spowiedzi. Nie tylko dyżurował w swoim pokoju, ale też odwiedzał różne wydziały i dawał znać, że jest do dyspozycji. Brał udział nie tylko w różnych uroczystościach garnizonowych, ale też w pogrzebach członków rodzin policjantów, a w 2019 r. zorganizował pielgrzymkę do Rzymu, podczas której przedstawiciele Komendy Wojewódzkiej Policji spotkali się z papieżem Franciszkiem.

Przepadł w niebo. Wspomnienie o śp. ks. Pawle Mieleckim   Małopolscy policjanci z wdzięcznością wspominają pielgrzymkę do Rzymu, zorganizowaną przez ks. Pawła z okazji 100-lecia Policji. Archiwum Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie

- Był postacią, która wychodziła poza schematy. Miał swój sposób patrzenia na Kościół, na kapłaństwo i na życie, co wynikało z jego ogromnej dojrzałości, którą się wyróżniał. Wiedział, czego chce i różne rzeczy miał dobrze przemyślane. Nie bał się wyzwań i chętnie podejmował kolejne obowiązki - choćby rok temu, gdy zaczynała się pandemia i gdy poprosiłem go o pomoc specjalistyczną, duszpasterską, w ramach Fundacji Towarzyszenia Rodzinie. Zgodził się bez zastanowienia na odbieranie telefonów od osób, które potrzebowały porozmawiać - mówi ks. Paweł Gałuszka, dyrektor Wydziału Duszpasterstwa Rodzin.

Ksiądz Mielecki zmarł w nocy z 16 na 17 kwietnia. Miał zaledwie 42 lata. Uroczystości pogrzebowe rozpoczną się dziś 22 kwietnia o godz. 15 Mszą św. dla księży z dekanatu i parafian. O godz. 17 Mszy św. (importa) przewodniczyć będzie abp Marek Jędraszewski.

Jutro 23 kwietnia w Kętach (parafia św. Małgorzaty i św. Katarzyny) o godz. 10 odprawiona zostanie Msza św. dla parafian, a o godz. 13 - dla księży rocznikowych i z dekanatu. O godz. 15 odprawiona zostanie z kolei Msza św. z obrzędem ostatniego pożegnania. Następnie ks. Paweł zostanie pochowany na cmentarzu komunalnym w Kętach.