Sceny jak z filmu

Jan Głąbiński

|

Gość Krakowski 26/2021

publikacja 01.07.2021 00:00

– Kiedy żywioł zabierał nam dorobek całego życia, zdarzyło się tutaj wiele cudów, a najważniejszy jest taki, że nikt nie zginął – mówi pani Irena, której dom znalazł się w samym środku wielkich płomieni.

	Na strychu mieszkanki wszystkie rzeczy doszczętnie spłonęły, tylko religijne obrazy zostały nietknięte. Na strychu mieszkanki wszystkie rzeczy doszczętnie spłonęły, tylko religijne obrazy zostały nietknięte.
Jan Głąbiński /Foto Gość

Dom pani Ireny nadaje się do kompletnego remontu, a pomieszczenia gospodarcze spłonęły doszczętnie. Na szczęście kilkanaście krów udało się uratować. – W naszym domu mieszkało sześć osób, nikt nie ucierpiał, jest za co dziękować Bogu. A gdyby tak pożar wybuchł w nocy, co by z nami było? – zastanawia się kobieta. – Naprawdę ktoś tam, na „górze”, czuwał nad nami. Na strychu wszystko spłonęło doszczętnie, a dwa religijne obrazy zostały nietknięte – wzrusza się pani Irena.

Dostępne jest 11% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.