To co, Boże, będzie Kuba?

Monika Łącka

|

Gość Krakowski 3/2022

publikacja 20.01.2022 00:00

– Nie umiem budować szkoły ani studni, nie jestem też lekarzem, ale umiem być z drugim człowiekiem – mówi Marcelina Kordek, która na 1,5 roku zostawia swoje życie, by oddać ten czas Jezusowi i potrzebującym.

◄	– Będę tęskniła za tym, co zostawiam, ale ufam, że to Pan Bóg wzywa mnie na misje, więc na to wezwanie odpowiadam – mówi wolontariuszka. ◄ – Będę tęskniła za tym, co zostawiam, ale ufam, że to Pan Bóg wzywa mnie na misje, więc na to wezwanie odpowiadam – mówi wolontariuszka.
Monika Łącka /Foto Gość

Pierwsza myśl, by wyjechać na misje, pojawiła się w listopadzie 2019 r., gdy Marcelina wybrała się w samotną podróż do Rio de Janeiro i na Ilha Grande, czyli na wyspę, która jest nieopodal Rio. Nie był to wyjazd turystyczny, ale swego rodzaju rekolekcje. Nie były długie, bo trwały zaledwie 1,5 tygodnia, ale bardzo intensywne. – Potrzebowałam pobyć sama ze sobą i dużo się modliłam, rozważając słowo Boże. Chciałam też poznać mieszkańców Rio, więc starałam się jak najwięcej z nimi rozmawiać. I choć wiele osób odradzało mi pójście do faweli, nie posłuchałam – uśmiecha się dziewczyna.

Dostępne jest 7% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.