Nastka najbardziej lubi kotlety, Sasza robi największy bałagan w pokoju, a Wania chciałby wybrać się na tatrzańskie szlaki. Choć czują się szczęśliwi i bezpieczni, ich największym pragnieniem jest po prostu powrót do ojczyzny.
Dzieci z Ukrainy, które mieszkają w Czarnym Dunajcu, otrzymały świąteczne upominki od wojewody małopolskiego Łukasza Kmity.
Jan Głąbiński /Foto Gość
W Czarnym Dunajcu od początku marca przebywa 48 wychowanków sierocińca z Żytomierza razem z opiekunami. Łącznie to blisko 60 osób, które uciekły przed wojną w Ukrainie. Schronienie znaleźli w hotelu usytuowanym w kompleksie miejscowej Szkoły Podstawowej. Grupą kieruje Jarosława z Żytomierza. Z pozoru wszystko jest dobrze, dzieci są uśmiechnięte, dorośli się nimi opiekują, mają naprawdę wszystko zapewnione, bo serca górali są wyjątkowe.
– Szkoła mojej 12-letniej córki Lery została bardzo zbombardowana – mówi Jarosława. – Tymczasem my wszyscy pragniemy tylko jednego: jak najszybciej wrócić do ojczyzny. Na szczęście sierociniec jak na razie nie ucierpiał w działaniach wojennych – dodaje.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.