Podwójny jubileusz wspólnego śpiewania

Grzegorz Kozakiewicz

publikacja 03.05.2022 22:12

Tegoroczna Krakowska Lekcja Śpiewania na Małym Rynku miała tytuł "Majowa jutrzenka" i była 80. już lekcją.

Podwójny jubileusz wspólnego śpiewania Wspólne śpiewy inicjował Waldemar Domański, pomysłodawca Lekcji Śpiewania. Grzegorz Kozakiewicz

Jubileusz jest podwójny, bo Waldemar Domański, obecnie dyrektor Biblioteki Polskiej Piosenki, wymyślił tę jedyną w swoim rodzaju imprezę, podczas której śpiewają nie tylko artyści na scenie, ale także publiczność na widowni, już 20 lat temu. Przez te lata rozdano publiczności prawie pół miliona śpiewników i w tym roku także miały one wielkie powodzenie. Nowością było to, że można je było pobrać także na telefon ze strony Biblioteki Polskiej Piosenki.

Jak zwykle, oprócz publiki, śpiewali artyści Lochu Camelot, na fortepianie akompaniowała Ewa Kornecka, która pod koniec objawiła się też jako tłumaczka poezji, a stojący na froncie sceny dyrektor Domański opowiadał w charakterystycznym dla siebie stylu dzieje Polski od czasu pamiętnego 3 maja do teraz.

Pieśni i piosenek było kilkanaście, od "Pochwały wesołości" ks. Franciszka Bohomolca z refrenem: "Po szklaneczce do piosneczki, po piosneczce do szklaneczki", aż po polski hymn narodowy na zakończenie. W tegorocznym repertuarze uderzał spory udział piosenek i pieśni bardziej współczesnych, ze słowami Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, Wojciecha Młynarskiego czy Marka Grechuty.

Ponieważ W. Domański to mistrz stwarzania wydarzeń, i tym razem nie obyło się bez niespodzianki. Wypatrzył w tłumie publiczności (a tłum był na Małym Rynku potężny w tym roku) osoby w czapkach krakuskach. Waldemar Domański jest fanatykiem i usilnym propagatorem krakusek, jedynym człowiekiem, który chodzi po mieście w takiej czapce na co dzień, oprócz muzyków grających krakowiaki, ale oni się nie liczą, bo to dla nich strój roboczy. Ustawił około dziesiątki osób w krakuskach (w tej liczbie kobiety i dzieci) na scenie i zaprosił do wspólnego śpiewania "Kadrówki", zaczynającej się od słów: "Raduje się serce, raduje się dusza".

Ponieważ czas jest trudny, a napaść Rosji na Ukrainę kładzie się cieniem także nad Polska, nie mogło zabraknąć akcentu ukraińskiego. Okazuje się, że Teatr Loch Camelot  prowadzi... szkołę języka polskiego dla gości z Ukrainy. Ponieważ Ukraińcy to naród muzykalny, stworzenie z nich chóru było sprawą prostą. Piosenkę "Ukraina" autorstwa Tarasa Petrynenki zaśpiewała z towarzyszeniem tego chóru ukraińska piosenkarka Zoriana Ros. A tekst na język polski przetłumaczyła Ewa Kornecka.