Gdy Adam po raz pierwszy szedł na Jasną Górę, za zgodą spowiednika dźwigał ciężki plecak, wypełniony dużymi kamieniami. Każdego dnia przed spoczynkiem pozbywał się jednego z nich. Tłumaczył sobie, że im bliżej miejsca, gdzie króluje nasza Matka, tym ciężar staje się mniejszy.
▲ I ty chodź do Maryi, by złożyć przed Nią wszystkie problemy.
Monika Łącka /foto gość
Nie mam wątpliwości, że to Ona chciała mnie widzieć u swojego tronu, bo już wcześniej, gdy uczestniczyłem w terapii w szpitalu w Kobierzynie, postanowiła mnie ratować. Wszak kaplica, która się tam znajduje, jest pod wezwaniem Matki Bożej Częstochowskiej... Zanim jednak wyruszyłem na spotkanie z Maryją, musiałem upaść. Na samo dno.
Tak złamałem życie
Dostałem od Pana Boga wiele darów i talentów. Jedne całkowicie zmarnowałem, a inne – o mały włos – również zostałyby zniszczone przez alkohol, moje życiowe tsunami. Rodziców miałem wspaniałych: pracowitych, szanowanych w otoczeniu, kochających mnie i siebie nawzajem. Od dzieciństwa wpajali mi, jak wielkimi wartościami są wiara w Boga, prawość charakteru, a także wykształcenie.
Dostępne jest 8% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.