Cel: życiowa aktywność

Jan Głąbiński

|

Gość Krakowski 01/2023

publikacja 05.01.2023 00:00

– Zastanawiałem się, co ja tu będę robił, bo jak to – facet ma garnki myć? A tu proszę: sprzątam, gotuję i nawet konkursy wygrywam – mówi Władek. A Kasi bardzo podobają się wycieczki, szczególnie te zagraniczne, np. do Wiednia czy Pragi albo do niedalekiej Słowacji.

▲	Władek Basiorka (w stroju góralskim) jest jednym z najstarszych uczestników WTZ. ▲ Władek Basiorka (w stroju góralskim) jest jednym z najstarszych uczestników WTZ.
Jan Głąbiński /Foto Gość

Warsztaty Terapii Zajęciowej w Odrowążu, prowadzone przez Caritas Archidiecezji Krakowskiej, rozpoczęły działalność w 2002 roku. Uroczyste otwarcie oraz poświęcenie odbyło się 14 grudnia 2001 roku. Kierownik Monika Bukowska podkreśla, że chodzi głównie o aktywne wspomaganie procesu rehabilitacji społecznej i zawodowej osób niepełnosprawnych. – Mówiąc najprościej: o to, by nasi podopieczni zdobyli jak najwięcej umiejętności do prowadzenia niezależnego, samodzielnego i aktywnego życia, oczywiście na miarę swoich indywidualnych możliwości – tłumaczy.

Kwartalne pracownie

W zajęciach mogą uczestniczyć nieodpłatnie dorosłe osoby, które w orzeczeniu o stopniu niepełnosprawności mają wskazanie do terapii zajęciowej. Warsztaty są placówką pobytu dziennego, a zajęcia odbywają się od poniedziałku do piątku, przez 8 godzin dziennie (od 8.00 do 16.00).

– Jestem tu od samego początku i nie wyobrażałem sobie: jakże to – facet ma garnki myć? A teraz proszę: jestem świetnym kucharzem i umiem wyrzeźbić różne ozdoby. Przed świętami mieliśmy sporo pracy, a potem jeździliśmy na kiermasze – opowiada Władek Basiorka z Cichego, jeden z najstarszych uczestników warsztatów. W rozmowie towarzyszy nam Kasia. – Zmieniamy się w pracowniach co trzy miesiące: jedni przygotowują posiłki, inni coś szyją – mówi. Jednak dla niej najważniejsze są wycieczki. – Wtedy jest super! Byliśmy w Wiedniu, Pradze i na Słowacji – wylicza Kasia. Władek dodaje, że na liście wyjazdów jest wiele miejsc w Polsce, np. Licheń, Łagiewniki.

Na samym początku na warsztaty przychodziło 25 osób i działało tu 5 pracowni. Z biegiem czasu duże zainteresowanie nimi wpłynęło na rozwój WTZ. Aktualnie jest tu 40 osób z powiatu nowotarskiego (Czarny Dunajec, Jabłonka, Chyżne, Raba Wyżna, Rabka-Zdrój, Spytkowice) i tatrzańskiego (Nowe Bystre, Ząb), które biorą udział w zajęciach terapeutycznych w 8 pracowniach: tkackiej, krawiecko-dziewiarskiej, rysunku na szkle i witrażu, plastycznej, komputerowo-muzycznej, ogrodniczej, gospodarstwa domowego i rzemiosł różnych.

Uczestnicy WTZ nie ponoszą żadnych kosztów – każdy z nich ma zagwarantowany bezpłatny przejazd, a w ramach miesięcznego treningu ekonomicznego otrzymują kieszonkowe w wysokości 150 zł. – Nasi podopieczni objęci są także pomocą psychologiczną oraz uczestniczą w zajęciach rehabilitacji ruchowej. Zajęcia terapeutyczne odbywają się w formie grupowej lub indywidualnej – podkreśla M. Bukowska. – Zależy nam przede wszystkim – i to jest też naszym marzeniem – by rozwijanie psychofizycznych sprawności i kształcenie podstawowych zdolności zawodowych pomogły w przyszłości naszym uczestnikom w znalezieniu zatrudnienia – zaznacza.

Bywa, że uczestnicy WTZ taką pracę zarobkową znajdują, bo ośrodek z Odrowąża jest bardzo dobrze znany w środowisku Podhala, Spisza i Orawy. – Przez 20 lat udało nam się też zmienić wizerunek naszych uczestników z osób wymagających ciągłej opieki i pomocy na osoby potrzebujące wsparcia tylko w sytuacjach koniecznych – cieszy się pani Monika i zaprasza na obchody jubileuszowe, które odbędą się w Odrowążu 14 stycznia o godz. 13.

Pomoc od ks. Wita

Ciekawa jest historia powstania WTZ w Odrowążu. Budynek, w którym się mieszczą, powstał dzięki fundacji ks. Wita Maśnickiego, pochodzącego z sąsiedniej wsi – Załucznego. Jeszcze na początku XX w. jako młody chłopiec W. Maśnicki wyjechał ze swoimi rodzicami do Stanów Zjednoczonych. Tam się wykształcił, skończył seminarium duchowne i został wyświęcony na kapłana. Objął parafię polonijną w New Jersey, ale nie zapomniał o swojej ojczyźnie. Bywał na Podhalu, widział miejscowe potrzeby. W 1932 r. w swoim rodzinnym Załucznem wybudował kaplicę. Wspomógł finansowo rozbudowę plebanii w Odrowążu. Przed śmiercią w 1956 r. w USA ks. Maśnicki zapisał fundację dla Odrowąża, w którym zaplanował budowę sierocińca. Budowa domu ruszyła ostatecznie w 1995 roku. Przez dwa lata w pracach budowlanych pomagali intensywnie także sami parafianie. – Jesteśmy im za to niezmiernie wdzięczni – mówi M. Bukowska. Początkowo ówczesny proboszcz ks. Adam Szostak myślał o budowie przedszkola, ale ostatecznie obiekt został przeznaczony na potrzeby osób niepełnosprawnych. – Kto wie, może na wycieczkę jubileuszową polecimy do Ameryki? Górale ode mnie ze wsi latają już bez wiz – mówi pewnie Władek.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.