Tam zapłonął świat

Monika Łącka

|

Gość Krakowski 4/2023

publikacja 26.01.2023 00:00

Najpierw był potężny huk. Potem wielki błysk i fala uderzeniowa rzuciła ich na ziemię. Ułamek sekundy po tym, jak rosyjski pocisk moździerzowy uderzył w oddalony o 30 metrów budynek, Grażyna Aondo-Akaa myślała, że umiera. Życie uratował jej Kamil Moskal.

	„Zacerowany” kawałek Ukrainy. Mały Nikita (na zdjęciu z Grażyną) jeszcze nie wie, że za chwilę po raz pierwszy w życiu będzie siedział. „Zacerowany” kawałek Ukrainy. Mały Nikita (na zdjęciu z Grażyną) jeszcze nie wie, że za chwilę po raz pierwszy w życiu będzie siedział.
Archiwum Kliki w Charkowie

Dziś, będąc już w jednym z krakowskich szpitali, mocno wierzy, że z tej dramatycznej historii, która stała się jej udziałem, musi wyniknąć jakieś dobro. Jedno jest pewne: wszędzie, gdzie w wojennej zawierusze dotarli Grażyna i Kamil (wolontariusze krakowskiego Katolickiego Stowarzyszenia Osób Niepełnosprawnych i Ich Przyjaciół „Klika”, działający w Ukrainie pod szyldem „Klika w Charkowie”), byli świadkami ogromnej ludzkiej samotności i jeszcze większego ogromu cierpienia. W Bachmucie zobaczyli zaś piekło. – To może być obecnie jedno z najgorszych i najbardziej krwawych miejsc na ziemi. Gdy 6 stycznia jechaliśmy tam po raz czwarty, nie przypuszczałam, jak krwawe będzie i dla mnie – przyznaje dziewczyna.

Dostępne jest 6% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.