Kraków. 100 lat temu pochowano rokitniańczyków

Bogdan Gancarz Bogdan Gancarz

publikacja 25.02.2023 21:18

25 lutego 1923 r. do wspólnej mogiły na cmentarzu Rakowickim złożono z honorami wojskowymi trumny ze szczątkami 15 krakowskich ułanów z II Brygady Legionów, którzy niecałe 8 lat wcześniej zginęli w szarży na rosyjskie okopy pod Rokitną w Besarabii. Ta szarża stała się symbolem dzielności żołnierza polskiego i częścią naszego mitu narodowego.

Kraków. 100 lat temu pochowano rokitniańczyków Kraków 25 luty 1923 r. Kondukt pogrzebowy z trumnami rokitniańczyków mija Barbakan, w drodze na cmentarz Rakowicki. Archiwum Narodowe w Krakowie

Formowali się w 1914 r. pod kierunkiem rotmistrza Zbigniewa Dunin-Wąsowicza w podkrakowskich wówczas Przegorzałach, w II szwadron Legionów Polskich. Nie przypuszczali, że część z nich wróci do Krakowa dopiero po blisko 9 latach; w trumnach.

W niedzielę 13 czerwca 1915 r. pogalopowali szarżą na Moskali, kryjących się w okopach besarabskiej wsi Rokitna. "Naprzód dzieci moje" - zawołał rtm. Dunin-Wąsowicz i ruszył naprzód na swojej klaczy Chochli. "Naprzód, polskie ułany!", "Naprzód, Przegorzalczyki!", "Naprzód, stara wiaro" - dodawali sobie animuszu ułani w szarży. - W ciągu kilku minut, pod silnym ogniem rosyjskich karabinów maszynowych, przeszli trzy linie okopów rosyjskich. Nie podtrzymani jednak przez własną piechotę i trafiani przez pociski artylerii austriackiej, zostali prawie w całości wystrzelani. Z ponad 60 szarżujących ułanów, nietkniętych pozostało zaledwie kilku. Zginęło 15 żołnierzy, 3 kolejnych zmarło wkrótce od ran - mówi Adam Roliński, historyk z Fundacji Centrum Dokumentacji Czynu Niepodległościowego.

"Z szablami do ataku galopem mkniemy tak jak wicher. Co to za cudny widok, ojcze. Ja, zawsze wrażliwy na piękno, nie zastanawiałem się, że na śmierć jadę, pędziłem i patrzałem na to, taka cudna jedna linia, tak równa, kożuszki tak powiewały, szable błyszczały w słońcu, bo dzień był taki cudny, te konie jakby w powietrzu były. (...) Świstu kul nie słychać, jeden łoskot karabinów i karabinów maszynowych, kartaczy, granatów, istne piekło” - relacjonował przebieg szarży w liście do ojca, 24-letni wówczas Roman Senowski. Zginął 5 lat później w walkach z bolszewikami, jest pochowany w Krakowie niedaleko od swych kolegów spod Rokitny.

 Ciała poległych: rtm. Zbigniewa Dunin-Wąsowicza, ppor. Jerzego Topór-Kisielnickiego i ppor. Romana Prawdzic-Włodka, oraz kilkunastu podoficerów i ułanów pochowano 15 czerwca 1915 r.  na cmentarzyku w pobliskiej Rarańczy. Był tam m.in. płk Zygmunt Zieliński, dowódca 2 Pułku Piechoty Legionów. Nieskory do wzruszeń, bardzo mocno przeżył śmierć ułanów. „Pułkownika Zielińskiego zrozpaczonego, przybitego spotkałem z adiutantem na ugorze. Mimo cechującej go surowości, łzy padały mu jak groch z oczu” - wspominał kapelan legionowy ks. Józef Panaś.

W 1923 r. trumny z ciałami rokitniańczyków sprowadzono do Krakowa. Dekorował je 25 lutego na Rynku Głównym krzyżami Virtuti Militari marszałek Józef Piłsudski.  Na trumnie rtm. Wąsowicza ustawionej na lawecie w pobliżu kościoła Mariackiego, złożono wieniec laurowy z biało-czerwonymi szarfami, z napisem "Rokitnie - Prezydent Rzeczypospolitej". Potem zaś w uroczystym kondukcie, przy biciu dzwonów, odprowadzono trumny ze szczątkami bohaterów, na cmentarz Rakowicki.

Kraków. 100 lat temu pochowano rokitniańczyków   Kasper Żelechowski, portret rotmistrza Zbigniewa Dunin-Wąsowicza (1916). Muzeum Narodowe w Krakowie

W 1925 r. na mogile stanął pomnik, zaprojektowany przez Józefa Gałęzowskiego. - Przychodziłem tu często jako dziecko z dziadkiem Stanisławem, który służył w szwadronie Dunin-Wąsowicza i był pod Rokitną, choć w samej szarży udziału nie brał. Były to dla mnie żywe lekcje historii. Do dziś potrafię wyrecytować z pamięci nauczoną mnie przez dziadka treść napisu wyrytego na pomniku rokitniańczyków, ułożonego przez Zygmunta Jagrym-Maleszewskiego, uczestnika szarży: "Błyskawice ich szabel /Były jutrzenką wolności /Widziały ich śnieżne szczyty Karpat /i srebrzyste wody Cisy /i bystre fale Czeremoszu /i lasy bukowińskie ich widziały /i brzegi Prutu i błonia naddniestrzańskie /i besarabskie stepy i Dzikie Pola /Padli na polach Rokitny /Ad Maximam Poloniae Gloriam" - wspomina dr Jerzy Bukowski, honorowy przewodniczący Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego. W 1992 r. do mogiły rokitniańczyków złożono urnę z prochami zmarłego w Londynie gen. dyw. Klemensa Rudnickiego, niegdyś oficera 2 Pułku Szwoleżerów, kontynuującego tradycje rokitniańskie.

- Szaleńczą szarżę rokitniańską od razu, dosłownie w dniu jej przeprowadzenia, zaczęto porównywać do słynnej szarży pod Somosierrą, w której wzięli udział przodkowie rtm. Dunin-Wąsowicza i wach, Stanisława Sokołowskiego. Młodsza siostra Somosierry rychło stała się częścią polskiego mitu narodowego, jako symbol dzielności naszego żołnierza. Powstawały dziesiątki wierszy i obrazów. Po latach nawiązał do niej Feliks Konarski w swych "Czerwonych makach na Monte Cassino": "Runęli przez ogień straceńcy, /niejeden z nich dostał i padł /Jak Ci z Somosierry szaleńcy, /Jak Ci spod Rokitny sprzed lat"  - dodaje dr Jarosław Szarek, historyk, były prezes Instytutu Pamięci Narodowej.

Centrum tego mitu pozostał Kraków, gdzie na cmentarzu Rakowickim grób mają nie tylko rokitniańczycy polegli w szarży, lecz także dwóch ich kolegów, którzy zmarli w latach późniejszych: Roman Senowski i Tadeusz Brincken; gdzie odtwarzano 2 Puk Szwoleżerów Rokitniańskich, dokumenty po którym znajdują się w Bibliotece Jagiellońskiej; gdzie w Muzeum Narodowym jest portret bohaterskiego rtm. Dunin-Wąsowicza, pędzla Kaspra Żelechowskiego, również legionowego ułana; gdzie wreszcie  jest ulica nosząca imię dowódcy szarży.

Kraków. 100 lat temu pochowano rokitniańczyków   Na mogile rokitniańczyków na cmentarzu Rakowickim stoi od 1925 r. pomnik zaprojektowany przez Józefa Gałęzowskiego. Bogdan Gancarz /Foto Gość