Ręce zamiast dźwigu

Monika Łącka


|

Gość Krakowski 39/2023

publikacja 28.09.2023 00:00

Gdy komunistyczne władze wydały zgodę na wybudowanie kościoła, myślały, że kłody, które będą rzucane pod nogi mieszkańców, skutecznie ich do tego zniechęcą. Bardzo się pomyliły.

To jedyna świątynia wzniesiona na planie mitry. To jedyna świątynia wzniesiona na planie mitry.
Monika Łącka /Foto Gość

Pierwsze zapiski o wsi Dąbie pochodzą z 1254 roku. Wiadomo z nich, że osada należała do parafii św. Mikołaja na Wesołej. Wiele wieków później, bo w roku 1929, Dąbie stało się częścią parafii św. Kazimierza Królewicza na Grzegórzkach. Ważną postacią stał się wtedy ks. Jan Matyasik, pierwszy duszpasterz, który już w roku 1918 zaczął organizować tutaj życie religijne. W tym celu urządził kaplicę z obrazem Matki Bożej Częstochowskiej, która przetrwała aż do 1949 r., gdy powojenne władze nakazały jej likwidację.


W 1976 r. pracę na Grzegórzkach rozpoczął ks. Stefan Mazgaj, który swoją posługą miał objąć również Dąbie – coraz bardziej zaludniające się i przekształcające z wioski w osiedle. Wyrastały tu kolejne bloki, ale wokół były tylko pastwiska, a Kraków kończył się na rondzie Grzegórzeckim. Dalej była Nowa Huta, do której tramwaje dojeżdżały przez pola Dąbskie. Dzięki wysiłkom ks. Mazgaja ośrodek duszpasterski powstał przy ul. Zwycięstwa 21, gdzie przez 38 lat mieszkali księża.


Z czasem kard. Karol Wojtyła polecił ks. Stefanowi, by rozejrzał się za miejscem, gdzie można zbudować kościół. I tu zaczęły się schody, których pokonanie bez pomocy Bożej Opatrzności byłoby pewnie niemożliwe. Starania o pozwolenie na budowę trwały bardzo długo, ponieważ urzędy wskazywały lokalizacje z definicji skazane na porażkę. Pierwszą propozycją był podmokły teren z bagnami i trzema stawami (niedawno znajdowało się tam centrum handlowe Plaza). Druga dotyczyła obszaru obok nasypu kolejowego, gdzie jeździło wówczas dużo pociągów. Trzecia propozycja, która ostatecznie została przyjęta, wskazywała na teren zalesiony, wpisany do rejestru zabytków, na którym znajdował się szaniec FS16 z czasów Austro-Węgier. Gdy tylko pozwolenie na budowę zostało wydane, kard. Franciszek Macharski natychmiast wydał dekret erygujący z dniem 24 września 1983 r. parafię św. Stanisława Biskupa i Męczennika na Dąbiu. – Jak mówił mi kiedyś, dla niego ten kościół (pierwszy po katedrze i Skałce noszący to wezwanie) był niczym druga katedra – wspomina ks. Paweł Gawron, obecny proboszcz.


Komunistyczne władze miały nadzieję, że na pozwoleniu się skończy i nie powstaną tu nawet fundamenty. Zabroniły więc... postawienia na budowie dźwigu. Nie doceniły zapału i determinacji ludzi, którzy zdecydowali, że będą robić wszystko własnymi rękami. Mężczyźni pracowali w pocie czoła dniem i nocą, ustawiając kolejne cegły, a kobiety gotowały im posiłki i przynosiły na budowę. W efekcie dolny kościół ukończono w 9 miesięcy – w grudniu 1984 r. poświęcił go bp Albin Małysiak. Budowa górnego kościoła, przy którym również nie brakowało problemów, trwała już o wiele dłużej – do 2001 roku. Ukończył ją proboszcz ks. Wiesław Macuda, któremu ogromną pomocą służył parafianin prof. Jan Szarliński. Kolejny proboszcz ks. Stanisław Sudoł zadbał o to, by w kościele znalazły się piękne ławki, konfesjonały i organy (wspaniały, 57-głosowy instrument).


– W 2012 r. przyszedłem ja i kard. Stanisław Dziwisz poprosił, abym wybudował plebanię, żeby kapłani nie musieli iść do kościoła aż 2 km. O pozwolenie na wzniesienie jej na zabytkowym terenie starałem się do 2018 roku. W międzyczasie, dzięki ofiarności parafian, udało się zrobić generalny remont kościoła (łącznie z urządzeniem pięknej sali teatralnej oraz kawiarni, która działała aż do pandemii), wykończyć go (na ścianach pojawiła się droga krzyżowa wykonana w technice mozaiki, a przy ołtarzu – sceny z życia św. Stanisława) oraz doprowadzić do jego konsekracji przez abp. Marka Jędraszewskiego w październiku 2018 roku. Teraz przewodniczył on także naszym uroczystościom jubileuszowym – cieszy się ks. Gawron.


Przyznaje też, że parafia jest dziś bardzo specyficzna – choć należy do niej nieco ponad 7 tys. osób, na niedzielne Msze św. chodzi zaledwie tysiąc, bo wielu mieszkańców na weekendy wyjeżdża w rodzinne strony. Inni chodzą też do sąsiednich kościołów, bo niedaleko są m.in. jezuici czy karmelici. – Ci związani z parafią to ludzie, na których zawsze mogę liczyć. Staram się również dbać o integrację, np. podczas spotkań z ciekawymi ludźmi czy urządzając grilla. Bardzo cenię też liczną Służbę Liturgiczną Ołtarza i marzę, by powstała tu oaza, by udało się w końcu przyciągnąć młodzież – nie kryje proboszcz.


W parafii nie brakuje natomiast dzieci, które chętnie chodzą na Różaniec oraz na Roraty, po których codziennie są zapraszane na śniadanie i dopiero po nim idą do szkoły. Rodzicom ten pomysł bardzo się podoba. – Działają też u nas Legion Maryi, 10 róż różańcowych, klub seniora, zespoły misyjny i charytatywny – wylicza ks. Gawron i zaprasza na chwilę modlitwy do kościoła, który – zgodnie z zamysłem architekta – powstał na planie biskupiej mitry.


Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
  • Zobacz więcej w bibliotece
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.