Odkopał nam literaturę staropolską

Bogdan Gancarz

|

Gość Krakowski 43/2023

publikacja 26.10.2023 00:00

Na nekropoliach krakowskich spoczywa wielu wybitnych uczonych. Niedawno na cmentarzu Rakowickim pojawił się kolejny taki grób. Złożono w nim prochy zmarłego 84 lata temu znakomitego historyka i slawisty Aleksandra Brücknera. Dlaczego stało się to tak późno?

Odkryte przez profesora „Kazania świętokrzyskie” są obecnie przechowywane w Bibliotece Narodowej w Warszawie. Odkryte przez profesora „Kazania świętokrzyskie” są obecnie przechowywane w Bibliotece Narodowej w Warszawie.
blioteka Narodowa

Przyszły uczony urodził się 29 stycznia 1856 r. w Tarnopolu, wychował się w Brzeżanach i we Lwowie. Po maturze w 1872 r. studiował filologię klasyczną na Uniwersytecie Lwowskim, interesując się także naukowo wieloma innymi językami. W 1876 r. zdobył tytuł doktora w Wiedniu z dziedziny slawistyki. Po krótkim okresie wykładania we Lwowie w 1881 r. podjął wykłady na Uniwersytecie Berlińskim jako szef Katedry Języków i Literatur Słowiańskich. Pracował tam do 1924 roku. Ze względów rodzinnych w Berlinie pozostał do końca życia. Zmarł 24 maja 1939 roku. – Profesor Tadeusz Ulewicz uważał, i słusznie, że trzy największe umysły humanistyki polskiej to kolejno: Jan Długosz w czasach staropolskich, Joachim Lelewel w XIX w. i Aleksander Brückner w XX w. – mówi prof. Grzegorz Nieć, polonista, historyk i bibliolog, wykładowca Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie.

Umysł wszechstronny

Ze względu na rozległość zainteresowań badawczych i edytorskich z dziedziny slawistyki, w tym polonistyki, etnologii, historii, włączając historię kultury, nazywano go polihistorem, co jest uwidocznione na obecnej tablicy nagrobnej. „Sam przez się w ciągu lat kilku wzbogacił wiedzę o zabytkach rękopiśmiennych więcej aniżeli w ciągu lat 25 wszyscy inni badacze razem wzięci” – napisał o Brücknerze w 1902 r. Piotr Chmielowski, w czasie, gdy uczony miał przed sobą jeszcze 37 lat życia. Wiele prac oparł na własnych odkryciach rękopiśmiennych, szczególnie w Cesarskiej Bibliotece Publicznej w Petersburgu, gdzie trafiły liczne zbiory polskie wywiezione przez Rosjan z Polski. Tu w 1890 r., w oprawie pochodzącego z klasztoru benedyktynów na Świętym Krzyżu rękopiśmiennego kodeksu zawierającego tekst Dziejów Apostolskich i Apokalipsy, odnalazł pergaminowe paski z rękopisami „Kazań świętokrzyskich”, uznawanych za najstarszy tekst prozatorski stworzony w języku polskim, datowany na koniec XIII w. lub na połowę XIV stulecia.

Pisarz Stanisław Wasylewski określił go – ze względu na zdolności umysłowe, wielką pracowitość i dorobek naukowy w zakresie slawistyki, polonistyki, językoznawstwa, etnologii – jednym słowem: „olbrzym”. Odkrył zaś nie tylko fragmenty rękopisu wspomnianych „Kazań świętokrzyskich”, lecz także rękopisy wielu utworów literatury staropolskiej, w tym poezji Jana Kochanowskiego i Wacława Potockiego. Profesor Stanisław Pigoń (1885–1968), wybitny polonista związany z Uniwersytetem Jagiellońskim, pochowany na cmentarzu Salwatorskim, nie wahał się powiedzieć o nim: „Jak Schliemann Troję, tak on odkrył nam dawną literaturę polską”.

Imponująca erudycja

Bibliografia prac uczonego liczy ponad 1,5 tys. pozycji. Oprócz rozpraw i recenzji publikowanych w czasopismach naukowych są wśród nich opracowania syntetyczne, m.in. „Dzieje literatury polskiej”, „Dzieje języka polskiego”, „Dzieje kultury polskiej”, „Dzieje literatury rosyjskiej”, „Słownik etymologiczny języka polskiego” i „Encyklopedia staropolska”. – Oczywiście już wtedy były to prace nie zawsze odzwierciedlające aktualny stan wiedzy, bywało, że kontrowersyjne w sądach i konkluzjach, ale wciąż są one kopalnią wiedzy, imponują erudycją, zachwycają jasnością i precyzją wywodu, intrygują i inspirują oraz – co też warte podkreślenia – urzekają piękną polszczyzną – wyjątkową, niepowtarzalną, bo mocno przesiąkniętą językiem Reja i Kochanowskiego. Dla współczesnego czytelnika to może być pewna bariera, ale dla kogoś, kto choć trochę zakosztował dawnych tekstów, jest to walor znaczący – zaznacza prof. Nieć. – Uczony, choć specjalizował się w piśmiennictwie dawnych epok, miał sporo do powiedzenia na temat czasów późniejszych, aż po mu współczesne, umiał dostrzec rzeczy ważne i wartościowe, trafnie i przenikliwie scharakteryzować prądy, dzieła i twórców w kontekście procesu historycznoliterackiego, np. fragment „Dziejów literatury polskiej w zarysie” poświęcony Stefanowi Żeromskiemu – to wykład iście mistrzowski, a ostatnie akapity „Historii literatury rosyjskiej” – prorocze i wciąż aktualne. Ujmujący jest również szczery patriotyzm tego wielkiego uczonego, szczególnie wzruszający w jego dziełach pisanych i publikowanych przed 1918 rokiem, przebijają z nich ogromne zaangażowanie i emocje, ale także wielka mądrość i przekonanie, jak najbardziej słuszne, o wielkiej roli kultury i literatury w utrzymaniu tożsamości narodowej. W ten nurt też wpisuje się i jego działalność badawcza i edytorska.

Po 84 latach

Odkrywca „Kazań świętokrzyskich” spoczął w Krakowie. Na cmentarzu Rakowickim złożono 29 września sprowadzone z Berlina prochy jego oraz jego żony Emmy.

Uczony, wbrew obco brzmiącemu nazwisku oraz temu, że przez kilkadziesiąt lat mieszkał i zmarł w Berlinie, gdzie wykładał slawistykę na uniwersytecie, był Polakiem, szczerym patriotą, czemu niejednokrotnie dawał wyraz. Po śmierci chciał spocząć w Polsce i mieć pogrzeb katolicki. Wspominał o tym historyk Józef Frejlich, który go odwiedzał. Uniemożliwił to sprzeciw powinowatego sędziwej niemieckiej żony uczonego, niekryjącego swoich poglądów hitlerowskich. Ciało profesora – wbrew jego woli – zostało skremowane.

Prochy spoczywały kolejno na kilku cmentarzach berlińskich, ostatnio na Tempelhofer Parkfriedhof, gdzie mogiła była zapomniana, choć znajdowała się na niej solidna tablica nagrobna. Grób odnalazły w 2009 r. dwie mieszkające w Berlinie Polki: Ewa Maria Slaska i Anna Kuzio. Potem się nim opiekowały i próbowały zainteresować tym miejscem pochówku polskie instytucje rządowe. Ponieważ cmentarz Tempelhofer Parkfriedhof zostanie zlikwidowany do 2027 r., polskie władze państwowe podjęły decyzję o przewiezieniu urny z prochami uczonego i jego żony do Krakowa, z którym prof. Brücknera wiązały liczne więzy, m.in. członkostwo w Polskiej Akademii Umiejętności, przyjaźń z profesorami Uniwersytetu Jagiellońskiego, Ignacym Chrzanowskim i Stanisławem Kotem, oraz publikacja wielu jego dzieł przez tutejsze wydawnictwa.

Pochówek na cmentarzu Rakowickim poprzedziła Msza św. w kolegiacie uniwersyteckiej pw. św. Anny pod przewodnictwem bp. Roberta Chrząszcza. Koncelebrowali ją m.in. ks. prof. Robert Tyrała, rektor Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II, i ks. prof. Tadeusz Panuś, proboszcz parafii pw. św. Anny. Wśród żegnających uczonego byli m.in. prof. Jacek Popiel, rektor UJ, prof. Jan Ostrowski, prezes PAU, uczeni oraz liczne grono młodzieży. – Przyjęliśmy do Krakowa i składamy na wieczność prochy giganta polskiej kultury i nauki – powiedział prof. Ostrowski. Pełnomocnik premiera ds. ochrony miejsc pamięci Wojciech Labuda dziękował z kolei w jego imieniu „wszystkim, którzy dbali o pamięć o prof. Aleksandrze Brücknerze i zabiegali, by jego prochy doczesne spoczywały w godnym miejscu. To spełnienie ostatniej woli zmarłego – aby być pochowanym w polskiej ziemi. To oddanie hołdu przez państwo polskie”.

Do pochówku na cmentarzu Rakowickim wykorzystano pusty nagrobek chemika prof. Karola Olszewskiego, którego szczątki zostały przeniesione w 2018 r. do Panteonu Narodowego w podziemiach kościoła Świętych Piotra i Pawła przy ul. Grodzkiej. Na nowej tablicy nagrobnej prof. Brücknera, zaprojektowanej przez architekta Andrzeja Mikulskiego, projektanta budynków Centrum Jana Pawła II, wyryto m.in. cytat: „Czego miecz polski nie dokonał, albo dokonał tylko chwilowo, na poły, tego dokona kultura polska” (Brückner), a także cytat z odkrytych przez niego „Kazań świętokrzyskich”: „Idzie tobie krol zbawiciel iżby ty s nim na wieki krolewal”. Wiele osób zadawało sobie pytanie, dlaczego prochów uczonego nie złożono – na co zasługiwał – w Panteonie Narodowym przy ul. Grodzkiej. Okazało się, że zasady pochówków nie przewidują chowania w nim współmałżonków. Nie chcąc więc rozdzielać sprowadzonych prochów prof. Aleksandra i jego żony Emmy, złożono je na cmentarzu Rakowickim. Warto przypomnieć, że już w 1989 r. dla uczczenia pamięci uczonego, z inicjatywy prof. Ulewicza, wmurowano tablicę pamiątkową w Panteonie Narodowym na Skałce.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.