Doradca Brata Alberta

Bogdan Gancarz

|

Gość Krakowski 45/2023

publikacja 09.11.2023 00:00

Pochodził z Wielkopolski, ale większość życia spędził w Krakowie. Postać ks. Czesława Lewandowskiego (1864–1934) ze Zgromadzenia Księży Misjonarzy nie jest z jednej strony zapomniana, z drugiej zaś – wciąż zbyt mało znana powszechnie.

Kapłan na zdjęciu  z ok. 1930 roku. Kapłan na zdjęciu z ok. 1930 roku.
Archiwum księży misjonarzy

Zasługuje na ciągłe przypominanie, bo m.in. odegrał bardzo dużą rolę w formowaniu albertynów i albertynek. Był doradcą duchowym Brata Alberta i matki Bernardyny Jabłońskiej. Warto więc przy okazji minionej niedawno 159. rocznicy urodzin ks. Lewandowskiego przeczytać publikację na jego temat pióra ks. Bogdana Markowskiego CM, który jest wicepostulatorem w staraniach o wyniesienie spowiednika Brata Alberta na ołtarze.

Czesław znalazł się w Krakowie, mając 16 lat. Zgłosił się do Małego Seminarium Księży Misjonarzy na Kleparzu. W grudniu 1889 r. otrzymał święcenia kapłańskie. Z czasem pełnił odpowiedzialne funkcje, m.in. superiora domów zakonnych na Kleparzu i Stradomiu. Był cenionym rekolekcjonistą. 8 stycznia 1914 r. został ojcem duchownym w diecezjalnym seminarium na Podzamczu. „Życzył sobie tego sam Książę Metropolita Adam Stefan Sapieha, który jeszcze jako kleryk w seminarium duchownym we Lwowie był synem duchowym ks. Czesława” – pisze ks. Markowski.

Tę odpowiedzialną funkcję pełnił przez 17 lat. Pozostawił po sobie dobre wspomnienia. Gdy zmarł 20 marca 1934 r., jego wychowanek, podpisujący się inicjałami ks. W.B., napisał we wspomnieniu w krakowskim „Czasie”, że „był bezsprzecznie jedną z najwybitniejszych osobistości Krakowa”. „Ale zewnętrzne stanowiska nie decydowały wcale o wielkości Ojca Lewandowskiego i o Jego bezcennych zasługach dla naszej Ojczyzny, a w szczególności dla naszego miasta – dla Krakowa. Wielu było w Krakowie ludzi wyższych od niego stanowiskiem społecznem i innymi zewnętrznymi przedmiotami. Cała niedościgła wielkość Ojca Lewandowskiego polegała na jego wartości wewnętrznej, czyli na jego świętości. Świętość decydowała o jego wielkości” – dodał autor wspomnienia.

Opinie ks. Lewandowskiego cenili współcześni mu biskupi. Rad jednak udzielał nie tylko im. Był m.in. spowiednikiem i doradcą duchowym Brata Alberta. Byli związani z sobą duchowo od 1901 r., aż do śmierci Brata Alberta pod koniec 1916 roku. Ksiądz Lewandowski w napisanych przez siebie życiorysach przyszłego świętego oceniał go bardzo pozytywnie. Nie był przy tym bezkrytycznym chwalcą. Poproszony na przykład o opinię w sprawie rzekomych objawień Zofii Tajberówny, przyszłej założycielki Zgromadzenia Sióstr Najświętszej Duszy Chrystusa Pana, ocenił ją negatywnie, pisząc m.in.: „p. Tajberówna występuje z ideami swemi z całą pewnością siebie, jest to porówno ukrytą i dobrze maskowaną pychą”. Warto dodać, że matka Tajber stała się z czasem kandydatką na ołtarze.

Ksiądz Lewandowski nie miał przy tym uprzedzeń antykobiecych. M.in. wspierał mocno w Krakowie duchową córkę Brata Alberta s. Bernardynę Jabłońską (1878–1940), starszą Zgromadzenia Sióstr Albertynek, przyszłą błogosławioną. Był jej spowiednikiem i powiernikiem duszy. To na jego ręce wraz z 33 współsiostrami złożyła w noc Bożego Narodzenia 1927 r. pierwsze śluby zakonne, a trzy lata później – śluby wieczyste. Wspierał ją m.in. w chwilach zwątpień w prawidłowości obranej drogi. Wystawił jej chlubne świadectwo: „Natura obdarzyła ją umysłem żywym, bystrym, spokojnym, zdrowym rozsądkiem, niezwykle silną i stanowczą wolą, a łaska uzupełniająca te dary dała jej to, co ją wybitnie kwalifikowało na Matkę albertyńskiego Zgromadzenia. Wielka nędza moralna i fizyczna, z którą po raz pierwszy spotkała się w przytuliskach w takich rozmiarach, przejęła ją grozą, ale tam wśród największych walk wewnętrznych zrodził się w jej duszy największy skarb – miłość. Miłość tkliwej matki wnikającej w najmniejsze potrzeby dziecka”.

Ksiądz Lewandowski odegrał także chlubną rolę w powstaniu konstytucji zgromadzeń albertynów i albertynek. Pod koniec życia, sterany chorobami, zamieszkał – podobnie, jak kard. Franciszek Macharski – u albertynek na Czerwonym Prądniku i tam zmarł. Pochowano go w grobie księży misjonarzy na cmentarzu Rakowickim.

– Mieszkamy z mężem blisko misjonarskiego kościoła św. Wincentego na Kleparzu, gdzie niegdyś posługiwał ks. Lewandowski, i często się tam modlimy. W przyszłym roku przypadną dwie okrągłe rocznice związane z ks. Czesławem – 160. rocznica urodzin i 90. rocznica śmierci. Może staną się okazją do tego, by i on zaczął swoją drogę na ołtarze, bo przecież – jak napisał autor wspomnienia pośmiertnego – o jego wielkości decydowała świętość – mówi dr Joanna Wieliczka-Szarkowa, historyk, autorka książek biograficznych, m.in. o postaciach Kościoła w Polsce.

Ks. Bogdan Markowski CM „Ksiądz Czesław Lewandowski CM 1864- -1934”, Kraków 2022, Wydawnictwo Instytutu Teologicznego Księży Misjonarzy, ss. 210.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.