Piłka Grześka ciągle w grze

Jan Głąbiński

|

Gość Krakowski 47/2023

publikacja 23.11.2023 00:00

Bramkarz polskiej reprezentacji futbolowej Jerzy Dudek mówił, że Memoriał Grzegorza Wesołowskiego to największa impreza sportowa w Polsce o charakterze amatorskim. Towarzyszą jej akcje charytatywne.

– Nie mogło nas tu zabraknąć – mówiło wiele zawodniczek. – Nie mogło nas tu zabraknąć – mówiło wiele zawodniczek.
Materiały prasowe

Jubileuszowy Memoriał Grzegorza Wesołowskiego rozpoczął się w pierwszy weekend listopada w rodzinnej miejscowości Grzegorza – Piekielniku. W tamtejszym kościele była Msza św., podczas której za jego duszę modlił się m.in. ks. Paweł Kubani, współinicjator zawodów i duszpasterz związany z Grupami Apostolskimi. – Tak się składa, że nie opuściłem ani jednego memoriału. Doskonale pamiętam pierwszą edycję, zorganizowaną rok po śmierci Grześka. Nie było chyba mieszkańca Piekielnika, który by się nie zaangażował w to wydarzenie. Ludzie piekli ciasta, szykowali posiłki – mówi ze wzruszeniem ks. Paweł, niegdyś diecezjalny duszpasterz Grup Apostolskich, pomysłodawca memoriału.

Kapłan zastanawia się, skąd wziął się fenomen zawodów sportowych poświęconych G. Wesołowskiemu. – Często zawodnicy pokonują sporo kilometrów, by zagrać w zawodach. Lista drużyn szybko się zapełnia, z racji różnych ograniczeń nie wszyscy mogą potem znaleźć się w gronie zawodników – przyznaje ks. Kubani. Podkreśla, że od początku memoriału wszelkim działaniom z nim związanych pomaga ks. prał. Stanisław Krupa, wieloletni proboszcz z Piekielnika. – To duchowny, który znał bardzo dobrze Grześka i jego poświęcenie dla innych na wielu płaszczyznach, bo chłopak był przecież animatorem, ratownikiem, po prostu dobrym człowiekiem – opowiada ks. Paweł. Przypomina sobie też rozmowę z bramkarzem J. Dudkiem, który podkreślił, że nie ma drugich zawodów w naszym kraju w siatkówce o charakterze amatorskim, organizowanych z takim rozmachem.

Główną częścią memoriału są, jak zawsze, rozgrywki w kilku halach. W tegorocznej edycji wzięło udział 45 drużyn, w tym 15 kobiecych, łącznie – ok. 400 zawodników.

– Na memoriał przyjeżdżamy od 10 lat. Nie trenujemy specjalnie, po prostu chcemy fajnie spędzić czas – mówią zawodniczki z drużyny Amatorki. Panie, które przyjechały z okolic Myślenic, Dobczyc i Wieliczki, brały udział w rozgrywkach w hali sportowej w Szkole Podstawowej w Czarnym Dunajcu. Przyjechały też tam zawodniczki współtworzące drużynę Akademia Mistrza ze Stryszawy. – Tu się po prostu dobrze gra, a przy okazji pracujemy nad swoją kondycją. Jesteśmy na memoriale któryś już raz – zaznaczają.

Nad przebiegiem zawodów czuwają profesjonalni sędziowie z Małopolskiego Związku Piłki Siatkowej. – To mój pierwszy rok sędziowania, cieszę się, że mogę tu być między zawodnikami, jest w nich wiele dobrych emocji i wola niesamowitej walki – komentuje sędzia Kacper z Krakowa.

Nie tylko zawodnicy odliczają dni do memoriału i chcą wziąć w nim udział. Tak samo jest z wolontariuszami. W tym roku było ich ponad 20. – To wyjątkowy dzień w roku, dlatego obowiązkowo zostawiamy wszystko i angażujemy się z całą siłą, by zawodnikom niczego nie brakowało – mówią zgodnie Karolina i Dominik. – Możemy coś od siebie dać zupełnie bezinteresownie – podkreślają.

Dominika w Memoriał Grzegorza Wesołowskiego wciągnął brat Kamil, który stoi obecnie na czele całego sztabu organizacyjnego. – Oprócz rozgrywek w siatkówce memoriał to także wiele akcji towarzyszących, wśród nich możliwość oddawania krwi czy Misie-Ratownisie – w tym roku zbiórka przyborów szkolnych dla najbardziej potrzebujących rodzin z udziałem 50 placówek edukacyjnych – wylicza Kamil Bodzioch. Wspomina też jeszcze jedną, bardzo ważną inicjatywę. – Zawodnicy nie dokonują żadnej opłaty startowej, ale mimo to chcą i od tej strony zaangażować się w memoriał. Oddają zatem dowolną kwotę w ramach akcji „Z serca zawodnika”, którą wspomagamy różne placówki. W 2023 r. będzie to Dom Dziecka we Wróblówce – dodaje K. Bodzioch.

Przez wiele lat nad organizacją memoriału czuwali Jakub Dyrcz i Mateusz Lichosyt, obecnie pracujący w samorządzie gminy Lipnica Wielka. – Za nami były różne wyzwania organizacyjne, często dosyć trudne. Dla mnie osobiście ważne jest to, że grono osób, które nas wspierały, powiększa się co roku, tak jak podnosi się poziom memoriału – podkreśla M. Lichosyt. – Jako jeden z pomysłodawców tego wydarzenia mam nadzieję, że turniej będzie jeszcze z nami przez długi czas. Spotykając się co roku w listopadzie, mamy już swoich przyjaciół, znajomych poznanych właśnie dzięki Grześkowi. Myślę, że po drugiej stronie cieszy się z tego, co tutaj się dzieje w jego imię – dodaje J. Dyrcz.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.