Macho nie jest trendy

Gość Krakowski 47/2023

publikacja 23.11.2023 00:00

Prof. Piotr Chłosta, kierownik Kliniki i Katedry Urologii Collegium Medicum, który otrzymał niedawno tytuł „Krakoskiego Dobrodzieja”, mówi, jak o profilaktyce i leczeniu schorzeń urologicznych mówić naukowo i... muzycznie.

Profesor (po prawej) otrzymał w trakcie niedawnej „Lekcji Śpiewania” zaszczytne dla krakowianina wyróżnienie. Profesor (po prawej) otrzymał w trakcie niedawnej „Lekcji Śpiewania” zaszczytne dla krakowianina wyróżnienie.
Łukasz Kaczyński /Foto Gość

Łukasz Kaczyński: Czym dla Pana jest tytuł „Krakoskiego Dobrodzieja”, który otrzymał Pan 11 listopada na krakowskim Rynku Głównym za swoje dotychczasowe medyczne zaangażowanie?

Prof. Piotr Chłosta: To bardzo nobilitująca nagroda, która wywołała szczere wzruszenie. Cieszę się, że Waldemar Domański, dyrektor Biblioteki Polskiej Piosenki, tym gestem ponownie zwrócił uwagę na to, jak ważne jest mówienie o kulturze prozdrowotnej, zwłaszcza w zakresie mojej specjalizacji. Na szczęście model mężczyzny, który jest macho i nie chodzi do lekarza, bo nic go nie boli, odchodzi już do lamusa. Dbanie o zdrowie jest obecnie trendy, i my, medycy, dokładamy wszelkich wysiłków, by wspierać takie podejście. Jednocześnie uważam, że takie zachowanie nie jest niczym szczególnym, gdyż to obowiązek każdego pracownika systemu ochrony zdrowia – pokazanie pacjentowi we wszelki możliwy sposób, że jeśli zadbam o swoje zdrowie, to wygram.

Nie każdy jednak robi to tak spektakularnie, jak Pan. Jest Pan przecież pomysłodawcą Festiwalu KultURO.

Tak, to ważne wydarzenie, które odbywa się w Krakowie od 2015 roku. Jego głównym zadaniem jest propagowanie badań profilaktycznych układu moczowego obu płci. Tak, by w populacji pozornie zdrowej wykryć chorobę na takim stopniu zaawansowania czy złośliwości, który można wyeliminować z intencją całkowitego wyleczenia przy zastosowaniu mniej inwazyjnych form terapii. W ramach festiwalu wykorzystujemy sztukę i muzykę – wszystko po to, by dotrzeć do jak największego grona odbiorców, którzy pewnie zwykłą ulotkę czy plakat w przychodni po prostu by ominęli. W ramach festiwalu zapraszamy znanych muzyków, organizujemy bezpłatne konsultacje ze specjalistami i badania profilaktyczne, a także przygotowujemy szereg konkursów. Odzew ze strony artystów jest bardzo pozytywny, bo nie dość, że robią to za darmo, to są to naprawdę nazwiska z głównych estrad muzyki rozrywkowej, takie jak Marek Piekarczyk, Janusz Grzywacz czy Skaldowie. Wydarzenie odbywa się przez kilka miesięcy pod patronatem miasta Krakowa, które staje się w tym czasie najzdrowszym pod kątem urologicznym miastem na świecie. Trwa również obecnie, a o jego szczegółach można dowiedzieć się na stronie kulturo.eu.

Na festiwalu występuje też inna gwiazda, a mianowicie Piotr Chłosta z zespołu EndoPower. Jak to się stało, że nie jest Pan tylko pomysłodawcą wydarzenia, ale również angażuje się w nie muzycznie?

W początkach festiwalu muzycznie wspomagała go grupa muzykujących urologów właśnie pod nazwą EndoPower, którzy byli pasjonatami rock and rolla – gram w niej na gitarze elektrycznej. W chwili obecnej jestem gitarzystą także w innych zespołach, głównie w grupie Trzynasta w Samo Południe. Część mojego wykształcenia to szkoła muzyczna w klasie skrzypiec. Decydując się na studia medyczne, trochę zaniedbałem ten element mojego życia, dopóki w gronie kolegów urologów nie zebrała się paczka, która chciała grać. Przewodzi nam prof. Wojciech Stec, kompozytor i multiinstrumentalista. Nie da się ukryć, że większość naszego repertuaru ma właśnie zachęcać do profilaktyki i afirmacji życia poprzez dbanie o zdrowie w zakresie urologicznym, jak na przykład piosenka „Urosong”. Okazało się, że wykorzystanie muzyki do propagowania treści prozdrowotnych to strzał w dziesiątkę.

Jak z perspektywy pierwszej linii frontu walki ze schorzeniami oceniłby Pan stan polskiej urologii?

Jestem z niego dumny. Edukacja w tym zakresie jest naprawdę na paneuropejskim poziomie, który został doskonale ustandaryzowany, jak również dobrze wzbogacony o szkolenia podyplomowe. Wielu polskich urologów jest zapraszanych do wykonywania operacji na żywo czy też wygłaszania referatów. Niezmiernie istotny jest także doskonały dostęp pacjentów do urotechnologii, jak i przewlekłego leczenia farmaceutykami. Odnosząc się natomiast do bolączek, myślę, że wciąż jest wiele do zrobienia w zakresie polepszania profilaktyki czy poszerzenia dostępu do najnowszych leków w ramach programów lekowych.

Jakimi słowami zachęciłby Pan do zbadania się osobę, która stosuje wciąż powszechną zasadę, że o chorobie „lepiej nie wiedzieć”?

Takie podejście, niestety, bardzo często doprowadza w ostateczności do rozpaczy – tak swojej, jak i bezradnych lekarzy czy cierpiących bliskich. Zmuszenie kogoś do podjęcia badań to nie jest dobry kierunek. Człowiek musi sobie sam uświadomić, że nie jest wstydem pójść do lekarza, ale wstydem jest zaniedbać swoje zdrowie do tego stopnia, że już nic nie da się zrobić. Do lekarza trzeba iść wtedy, kiedy jeszcze nie boli, bo wtedy można zdziałać więcej. Tak dla siebie, jak i przecież najbliższych, dla których naprawdę warto żyć.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.