Lekcja miłości

Monika Łącka

|

Gość Krakowski 51/2023

publikacja 21.12.2023 00:00

– Podziwiając bożonarodzeniowe szopki, pamiętajmy, że Jezus, który narodził się w Betlejem, przychodzi na świat każdego dnia, podczas każdej Mszy św. Tę prawdę przekazał nam św. Franciszek 800 lat temu we włoskim Greccio – mówi o. Jan Maria Szewek OFM Conv, rzecznik krakowskiej prowincji franciszkanów.

Ze Świętą Rodziną, która w Wigilię wita przychodzących do bazyliki franciszkanów, zdjęcia robią sobie i dzieci, i dorośli. Ze Świętą Rodziną, która w Wigilię wita przychodzących do bazyliki franciszkanów, zdjęcia robią sobie i dzieci, i dorośli.
BP Archidiecezji Krakowskiej

W tej górskiej miejscowości, znajdującej się w regionie Lacjum, Biedaczyna z Asyżu zatrzymał się w 1223 r., wracając z Rzymu, gdzie od papieża Honoriusza III otrzymał bullę potwierdzającą regułę życia zakonnego, zatwierdzoną ustnie w 1209 r. przez Ojca Świętego Innocentego III. W Wigilię Bożego Narodzenia w grocie w Greccio nie została jednak zorganizowana pierwsza żywa szopka. – To my tak zinterpretowaliśmy to wydarzenie. Tam o północy została odprawiona Msza św., w obecności wołu i osła, na którą przyszli okoliczni mieszkańcy, oświetlając sobie drogę pochodniami. Franciszek uczestniczył w tej Eucharystii jako diakon. Chciał – jak pisze jego biograf Tomasz z Celano – na własne oczy przekonać się, jak narodził się Chrystus i zrozumieć niewygody Jego niemowlęctwa. Gdy na ekrany kin weszła „Pasja”, była przez wielu krytykowana, że to zbyt krwawy film. Mel Gibson, który go wyreżyserował, tłumaczył wtedy, że chciał urealnić to, co wydarzyło się na Golgocie, by człowiek mógł zobaczyć mękę Zbawiciela. Franciszek wyprzedził więc Gibsona o osiem wieków, bo zrobił dokładnie to samo – urealnił chwile przyjścia na świat Syna Bożego! – zauważa o. dr Andrzej Zając OFM Conv, znawca pism św. Franciszka, hagiografii i duchowości franciszkańskiej, dyrektor krakowskiego Wydawnictwa Franciszkanów „Bratni Zew”. Jak dodaje, skoro grota w Greccio stała się w naszej kulturze pierwowzorem żywej szopki, to podtrzymywanie tradycji organizowania jej we współczesnym świecie ma bardzo głęboki sens. – Chodzi o to, byśmy potrafili najpierw dla siebie, a potem dla innych ludzi urealnić obecność i działanie Boga w życiu człowieka. Żebyśmy pomagali im zobaczyć, jak Bóg działa w historii Kościoła i każdego z nas – podkreśla o. Zając.

Tradycja ma 31 lat

Początki krakowskiej żywej szopki sięgają roku 1991 r., kiedy trzej bracia franciszkanie (Tomasz Jank, Adam Mączka i Sławomir Klein) wybudowali w bazylice przy Franciszkańskiej 4, w kaplicy bł. Salomei, szopkę, w której eksponatami były (obok figur Dzieciątka Jezus, Maryi i Józefa) wypchane zwierzęta. Pomysł bardzo spodobał się mieszkańcom miasta, dlatego zakonnicy postanowili, że za rok pójdą o krok dalej. Najpierw uzyskali zgodę przełożonych, a potem zaczęli szukać zwierząt, w czym pomógł im ówczesny dyrektor Ogrodu Zoologicznego Józef Skotnicki. We współpracy z Akademią Rolniczą załatwił franciszkanom prawdziwy inwentarz – osła, kozy i owce. Tym samym wigilijna noc 1992 r. przeszła do historii, gdy na placu przed bazyliką, przy rozpalonym ognisku, odbywały się kolędnicze tańce i śpiewy, a wszystkiemu przyglądały się zamknięte w swoich zagrodach zwierzęta. Kolejnego dnia ul. Franciszkańska przeżyła prawdziwy najazd krakowian, a lokalne media obiegł news o tym, jak to osła trzeba było nosić na rękach, a kozła gonić po Rynku Głównym, bo niepostrzeżenie uciekł opiekunom. Było też jasne, że żywa szopka nie może zniknąć z krakowskiego bożonarodzeniowego krajobrazu.

W kolejnych latach inicjatywa nabierała rozmachu, aż w końcu postanowiono, że będzie trwała przez całe święta (od wigilijnej nocy do wieczora 26 grudnia), i że wydarzeniu muszą towarzyszyć jasełka oraz radosne kolędowanie przy żłóbku. W stajence musiała zaś pojawić się Święta Rodzina. W ubiegłym roku propozycję zagrania Maryi i Józefa przyjęli Ewelina i Marcin Wąsowiczowie. – Przypominając sobie długą kolejkę dzieci, którym rodzice tłumaczą, kim jest mały Jezus, i które chcą zrobić pamiątkowe zdjęcie ze Świętą Rodziną, uważam, że ważne jest, aby swoim odgrywaniem roli nieść radość przesłania, że Bóg narodził się w ubogiej stajence dla nas wszystkich – zamyśla się Ewelina, a jej mąż przyznaje, że udział w szopce był dla nich lekcją niesienia miłości, pokory i poświęcenia. – Obecne czasy wymagają od nas osobistego zaangażowania, by propagować wartości chrześcijańskie i rodzinne. Maryja i Józef to najświętszy wzór, któremu nikt nigdy nie dorówna, jednak odgrywanie ich roli to duże wyróżnienie i możliwość przekazania dzieciom tego, co najważniejsze – mówi M. Wąsowicz.

W tym roku żywa szopka odbędzie już po raz 31. W Wigilię o godz. 22.30 tradycyjne życzenia mieszkańcom Krakowa złoży abp Marek Jędraszewski, który połamie się też opłatkiem z uczestnikami wydarzenia, a kolędowanie poprowadzi franciszkański zespół Fioretti. O północy w bazylice zostanie odprawiona pasterka. 25 grudnia żywa szopka zostanie otwarta o godz. 13.30. Kolędować będą Jakubowe Muszelki i zespoły Hulajdusza oraz Fioretti & Przyjaciele. Zakonnicy przypomną też to, co dokonało się w Greccio 800 lat temu, a o godz. 17.30 na scenie pojawi się Magda Steczkowska. 26 grudnia kolędować będą Promyczki Dobra, kwartet C.D.N. oraz Marek Piekarczyk (godz. 17.45), a jasełka wystawi Niezależne Domostwo San Damiano. Szczegółowy program można znaleźć na www.szopka.franciszkanska4.pl.

Od żłóbka do Eucharystii

W związku z jubileuszem Greccio i potwierdzenia Reguły św. Franciszka jego zakonna rodzina starała się w Stolicy Apostolskiej, by wierni mogli uzyskać odpust zupełny (pod zwykłymi warunkami), nawiedzając kościół, którym opiekują się franciszkanie, i modląc się przed ustawionym tam w widocznym miejscu żłóbkiem. – Tak też się stało i ten przywilej obowiązuje od 8 grudnia br. do 2 lutego 2024 roku. Ci, którzy nie mogą przyjść do świątyni (np. z powodu choroby), mogą uzyskać odpust, ofiarowując swoje cierpienie i składając duchową ofiarę – wyjaśnia o. Szewek i przypomina, że żłóbek ma nas prowadzić do Boga-człowieka, i że nawet najpiękniejsza, największa czy też ruchoma szopka nie może przesłonić nam Jezusa. – Dlatego wszystkich, którzy przyjdą do żywej szopki, zapraszamy do bazyliki, bo On tam na nas czeka – żywy i obecny, zarówno w tabernakulum, jak i na ołtarzu, od chwili, gdy kapłan prosi Ducha Świętego, by chleb i wino stały się Ciałem i Krwią Chrystusa – zaznacza rzecznik krakowskiej prowincji franciszkanów.

Ojciec Zając wskazuje z kolei, że św. Franciszek, służąc w Greccio do Mszy św. (czytał też Ewangelię i głosił kazanie), w swojej prostocie widział to, co najważniejsze, czyli nierozerwalny związek wcielenia i Eucharystii. – Pisał więc: „Jak niegdyś zstąpił z królewskiego tronu do łona Dziewicy, tak teraz z łona Ojca zstępuje na ołtarz w ręce kapłana. Niewidzialny Bóg staje się widzialny w Dzieciątku Jezus, a dziś pod postacią chleba i wina” – mówi o. Zając.

Zwyczaj budowania szopek, poprzez które opowiada się wiernym, że Jezus chce przyjść do nas w zwykłej codzienności – pośród zgiełku, pomiędzy ludzkimi sprawami, w najmniej oczekiwanych przez nas momentach, a nawet w miejscu, którego nie uznajemy za atrakcyjne czy wygodne – upodobała sobie cała franciszkańska rodzina, a więc także bernardyni oraz kapucyni. – Już w XV w. w kazaniach, ale też w pieśniach i kolędach akcentowaliśmy wielkie zamiłowanie do tajemnicy wcielenia. Nasi bracia w klasztorze we Lwowie już w roku 1460 wprowadzili jasełka, które miały prowadzić do adoracji żłóbka, a w dzień Bożego Narodzenia organizowali paraliturgiczne nabożeństwo przy furcie, do udziału w którym zapraszali świeckich. Wszyscy śpiewali kolędy i kołysali figurę Dzieciątka – opowiada o. Alojzy Garbarz OFM, rzecznik prasowy prowincji bernardynów.

Wspomina też, że wielkie zasługi dla powstania szopki, która od lat przyciąga tłumy do krakowskiego kościoła oo. bernardynów (u stóp Wawelu), miał w latach 50. XX w. br. Antoni Dębski OFM, który postarał się, by nabrała ona wspaniałych kształtów. – Zabiegał o namalowanie panoramy Betlejem (wysokiej na 15 m), która do dziś jest tłem szopki, a nawet wyprzedził epokę, wymyślając silnik umożliwiający zasłonięcie okna i rozłożenie panoramy oraz rower, dzięki któremu poruszał kilkoma elementami szopki. Dziś ruchomych figur jest 40 – wylicza br. Cherubin Maria Pniewski, zakrystian odpowiedzialny za budowę szopki. Cała konstrukcja ustawiona jest na podeście zajmującym 10 m kw. i co roku pojawiają się nowe postacie oddające hołd Dzieciątku. Bliźniaczą szopkę można podziwiać w sanktuarium pasyjno-maryjnym w Kalwarii Zebrzydowskiej, którym również opiekują się oo. bernardyni. Tam panorama Betlejem mierzy 11 m szerokości i 8 m wysokości, a podest ma 30 m kw. Wszystkich elementów jest 150, z czego 50 to figury ruchome.

– Pierwsze noty o kapucyńskiej szopce krakowskiej z elementami ruchomymi datowane są natomiast na rok 1866. Dziś w grocie ukrytej przez cały rok w bocznym ołtarzu zamontowany jest mechanizm poruszający wszystkimi postaciami idącymi pokłonić się Świętej Rodzinie. Na tle łączącym krajobraz Betlejem z architekturą Krakowa i klimatem skalnego Podhala widzimy zarówno smoka wawelskiego, krakowiaków i górali, jak również św. Matkę Teresę, św. Jana Pawła II, bł. kard. Stefana Wyszyńskiego czy bł. ks. Jerzego Popiełuszkę – mówi br. Tomasz Łakomczyk OFM Cap. Cieszy się też, że krakowskie Loreto nie jest duże, dlatego idąc do szopki, nie sposób ominąć ołtarz i najpierw trzeba pokłonić się przed Chrystusem Eucharystycznym. – Myślę, że św. Franciszek zachwyciłby się dziś słowami kolędy „O, gwiazdo betlejemska”, bo ona wskazuje na ołtarz, gdzie podczas każdej Mszy św. dokonuje się poprzez ręce kapłana Boże Narodzenie. Warto się w nią wsłuchać – zauważa br. Tomasz, a o. Alojzy dodaje, że szopka ma nam przypominać, iż nasze życie nie powinno być nieustającą bieganiną i zapatrzeniem w swoje sprawy. – Widzimy drwala rąbiącego drewno, kobiety zajęte praniem, sprzątaniem, gnieceniem ciasta. Oni nie widzą, co się wydarzyło w grocie, nad którą śpiewają aniołowie. Nie dostrzegają Jezusa, który z miłości do człowieka przyszedł na świat. Tę lekcję miłości odróbmy więc my, ludzie XXI wieku. Adorując żłóbek, zachwyćmy się tą miłością, bez której nie budowalibyśmy dziś szopek – zachęca o. Alojzy.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.