Chusteczka od „SW”

Jan Głąbiński

|

Gość Krakowski 51/2023

publikacja 21.12.2023 00:00

Poznanie postaci wielkiego rodaka – Prymasa Tysiąclecia, jego życia i działalności oraz zamiłowania do folkloru góralskiego – to główne założenia ciekawego projektu edukacyjnego pt. „Błogosławiony Stefan Wyszyński – miłośnik Górali”.

W przedsięwzięcie zaangażowała się Maria Miętus, wieloletnia dyrektor Szkoły Podstawowej nr 1 im. Andrzeja Knapczyka-Ducha w Czerwiennem, która jako mała dziewczynka witała prymasa w tej podhalańskiej miejscowości. W przedsięwzięcie zaangażowała się Maria Miętus, wieloletnia dyrektor Szkoły Podstawowej nr 1 im. Andrzeja Knapczyka-Ducha w Czerwiennem, która jako mała dziewczynka witała prymasa w tej podhalańskiej miejscowości.
Jan Głąbiński /Foto Gość

Pomysłodawcami projektu są nauczycielka Władysława Maśnica ze Szkoły Podstawowej im. ks. prof. Józefa Tischnera w Ratułowie oraz ks. Artur Kulak, wikary z parafii NMP Królowej Polski w Miętustwie koło Czarnego Dunajca i jednocześnie katecheta w szkołach leżących w granicach parafii, czyli w „jedynkach” w Cichem i Czerwiennem oraz Ratułowie. – Bez cienia wątpliwości można powiedzieć, że kard. Wyszyński odegrał w dziejach Polski niezwykle istotną rolę. Jego prymasowska posługa (1948–1981) w całości przypadała na okres komunistycznej dyktatury, naznaczonej bezwzględną walką z religią katolicką i wolnościowymi aspiracjami Polaków. Wbrew powszechnemu przekonaniu, dla prymasa zawsze priorytetem była posługa pasterska i rola nauczyciela narodu, a nie aktywność w sferze politycznej – podkreśla ks. Artur. – Wspólnie z wychowawcami klas i innymi pedagogami pragniemy przybliżyć uczniom postać oraz system wartości i działalność błogosławionego. Zależy nam na poznaniu miejsc ważnych kulturowo, związanych z osobą i działalnością Prymasa Tysiąclecia. Ważne jest także wzmacnianie postawy patriotycznej, uwrażliwienie na potrzeby drugiego człowieka – dodaje.

Żywi świadkowie

Jednym z ciekawych punktów projektu są świadectwa osób, tzw. żywych świadków, którzy osobiście poznali polskiego hierarchę (spędzał on wakacje na Bachledówce w latach 1967–1972). Jest wśród nich Maria Miętus, parafianka z Miętustwa, wieloletnia dyrektor Szkoły Podstawowej nr 1 im. Andrzeja Knapczyka-Ducha w Czerwiennem, obecnie pracująca w tej placówce jako polonistka. – Moja rodzina była zaprzyjaźniona z jedną z „pań prymasówek” (osób z Instytutu Prymasowskiego) – Krystyną Czubą – i kiedy pierwszy raz prymas przyjechał w lipcu 1967 r. na Bachledówkę, pani Krysia zabrała mnie na spotkanie z nim. Miałam wtedy 3,5 roku. Tłumaczyła mi, że trzeba się ładnie przywitać, bo to ważny człowiek, a ja się martwiłam, że go nie poznam. Wtedy pani Krysia powiedziała mi, że to będzie ksiądz w sutannie, a na głowie będzie miał czerwoną czapeczkę, czyli piuskę. Kiedy dotarłyśmy do refektarza na Bachledówce, kardynał wyciągnął do mnie ręce na przywitanie, a ja wypaliłam po góralsku: „A ka mocie cyrwonom copecke?”. Obecni tam księża zaczęli się śmiać, a ja, zawstydzona, przytuliłam się do księdza prymasa – śmieje się pani Maria.

Dom pamięci

Maria Miętus nosi w sercu też inne spotkanie. – Pamiętam, że w obecności kard. Wyszyńskiego kichnęłam i potrzebowałam chusteczki do nosa, ale jej nie miałam. Wtedy prymas szybko wyjął swoją i uratował sytuację. A była to chusteczka z jego inicjałami „SW”. Oddałam ją niedawno do powstającego na Bachledówce, obok sanktuarium, Domu Pamięci kard. Stefana Wyszyńskiego – opowiada M. Miętus.

Obiekt z zewnątrz jest już prawie gotowy. Znajdą się w nim m.in. nowoczesne ekspozycje dotyczące prymasa. – Wizyta na Bachledówce będzie jednym z punktów kulminacyjnych naszego projektu, chcemy tam dotrzeć pieszo lub rowerami. Następnie odprawić Mszę św. – informuje ks. Artur. Zaplanowano także konkursy wiedzy i przedstawienia teatralne oraz lekcje religii i historii dotyczące prymasa.

Żeście mnie ścierpieli

Maria Miętus zwraca uwagę, że kard. Wyszyński bardzo interesował się, jak żyją górale, co robią, pytał, jak się po góralsku nazywają urządzenia i sprzęty gospodarskie i zapamiętywał nazwy, by później wykorzystać je w kazaniach czy prywatnych rozmach, a bardzo lubił rozmowy z góralami. – Inną cechą, pewnie wynikającą z pokory i jego wewnętrznego pokoju, była wdzięczność. Wszystkim za wszystko dziękował, przede wszystkim Bogu i każdemu człowiekowi. Ale umiał też twardo bronić sprawy Bożej. Kiedy górale żegnali go na uroczystej wieczornicy i dziękowali za pobyt na Bachledówce, swoiste rekolekcje, odpowiadał: „To ja wam dziękuję, żeście mnie tutaj ścierpieli”. Ponadto nie chciał być nikomu nic dłużny, wszystkim, co otrzymał, chciał się podzielić. I to się mu udawało, górale byli nim zachwyceni i bardzo go ukochali – podkreśla pani Maria.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.