Czysta jak łza

Jan Głąbiński

|

Gość Krakowski 01/2024

publikacja 04.01.2024 00:00

Była ostatnim żyjącym żołnierzem I Pułku Strzelców Podhalańskich Armii Krajowej. Wypełniła w 100 proc. testament Władysława Orkana, w którym zachęcał młodych, by nieśli godnie góralską tradycję i zachowali góralski honor.

	Anna Gut-Wielkiewicz z synem ks. Józefem. Anna Gut-Wielkiewicz z synem ks. Józefem.
Archiwum rodzinne

Anna Gut-Wielkiewicz nie doczekała 2024 r., kiedy skończyłaby 105 lat. Jej pogrzeb odbył się z honorami, z pełną wojskową asystą. Na zawsze zostanie zapamiętana jako niezwykle skromna, delikatna kobieta, z góralską krzepą i niesamowitą historią życia.

Okrutny rodzinny los

Urodziła się 18 czerwca 1919 r. w Nowym Targu. Kochała to miasto, dlatego chciała tu często wracać, kiedy była już w podeszłym wieku. Gdy miała zaledwie dwa lata, straciła mamę, która zmarła w 35. wiośnie życia. Ojciec ożenił się po raz drugi i z tego związku przyszło na świat sześcioro dzieci. Gdy wybuchła wojna, pani Anna miała 20 lat. Z matczyną troską opiekowała się młodszym rodzeństwem oraz pracowała na poczcie w Nowym Targu, co dawało jej szansę przeżycia. Wraz ze swoim starszym rodzeństwem (z pierwszego związku ojca) włączyła się w działalność konspiracyjną. Została łączniczką o pseudonimie Klara.

Swojego męża Franciszka poznała późno. Z tego związku urodził się jedyny syn Józef, który został księdzem. – Jeden ze starszych braci mamy, Bronisław, był w oddziale partyzanckim. Przeżył wojnę, ale całe życie nosił stygmat – przestrzeloną nogę, gdyż w czasie obławy na partyzantów Niemcy go postrzelili i tylko cudem zdołał się uratować. Drugi z braci, Antoni, wraz z rodzicami został zabrany do obozu w Krakowie-Płaszowie, a potem do Auschwitz. On przeżył, ale ojciec i macocha zmarli w obozie, a ich ciała zostały spalone na stosie. Młodszy, przyrodni brat Tadeusz został z kolei zamordowany w katowni Podhala „Palace” w Zakopanem, dwa tygodnie przed zakończeniem wojny, a starsza siostra Maria ukrywała się przez całą wojnę, aby nie zginąć z ręki Niemców – wspomina ks. Józef Gut.

Pani Anna wśród wielu wojskowych odznaczeń otrzymała też honorowy tytuł Weterana Walk o Wolność i Niepodległość. – Krzyż Kawalerski to coś niezwykłego, bo aby uzyskać tak wysokie odznaczenie, trzeba być czystym jak łza. Taka właśnie była. Słowa: „Bóg, honor, ojczyzna” miała w sercu, tak jak inni z jej pokolenia, którzy jako jedni z pierwszych urodzili się w wolnej Polsce. W odpowiedzi na plany Niemców, którzy chcieli stworzyć Goralenvolk, czyli „góralski naród”, młodzi chłopcy i dziewczęta poszli do partyzantki. Za tę decyzję służby Polsce trzeba było jednak złożyć daninę krwi. Wśród tych, którzy zaprotestowali, była mama ze swoim rodzeństwem. Czas wojny dołączył ją do tych, którzy mogli powiedzieć: „Zachowałem się przyzwoicie” – dodaje ks. Józef.

Przywilej: godne życie

Kiedy minęła zawierucha wojenna, nowotarżance znowu przyszło zmierzyć się z okupantem. – Nie zapisała się do PZPR, choć wiele razy ją do tego namawiano. Opowiadała kiedyś, że gdy koleżanki z pracy szły na zebranie partyjne, ona musiała pracować za siebie i za nie. Ale nie żałowała. I była dumna ze swoich decyzji. Nie miała żadnych przywilejów. Jedynym jej przywilejem było godne życie i zadowolenie z dobrze spełnionego obowiązku – podkreśla ks. Józef.

Duchowny z wielkim wzruszeniem zaznacza, że przez ponad 30 lat pani Anna była z nim na wszystkich parafiach, uczestniczyła w setkach różnych rekolekcji w różnych miejscach Polski. Jedne z nich zapamiętał szczególnie. – To były nasze pierwsze wakacyjne rekolekcje dla rodzin. Gdy wszyscy pobożnie się modlili, rozmawiali o sprawach małżeństwa i cieszyli się z cudownie przeżytych chwil, mama zdążyła w tym czasie przekopać zakonny ogród. Dla moich parafian nie było też nic nadzwyczajnego, gdy spotykali mamę na grabieniu liści koło kościoła albo odśnieżaniu parkingu przy plebanii – uśmiecha się ks. Józef.

Kapłan ma jeszcze jedną ważną refleksję po odejściu mamy. – To jest nasza siła i nasz polski skarb – historie rodzin, które udowodniły, że dla Polski warto żyć. I warto umierać. I właśnie ta krew naszych przodków jest cenniejsza niż miliony euro czy dolarów – zaznacza ks. Gut.

Ksiądz Józef prosi również, bo tak zawsze mówiła jego ukochana mama, by młodzi górale – i nie tylko oni – sięgali po testament poety W. Orkana, wygłoszony w 1922 r. w Czarnym Dunajcu. Przytacza też jeden ważny fragment „Wskazań dla synów Podhala”: „Bądź buntownikiem, tzn. buntuj się przeciw wszystkiemu, co gniecie, co ciemięży ducha, co tamą się kładzie na drodze ku wzrostowi. A przede wszystkim: miej charakter! To jest prawie wszystko. W nieszczęściu nie upadaj. Nie cofaj się przed przeciwnościami. Przejdziesz. Tylko wolę w sobie hartuj. Bądź mocny”.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.